poniedziałek, 30 grudnia 2013

Informacja

Z przykrością informujemy was Drodzy Czytelnicy, iż blog Soul Dropper zostaje zamknięty.
Zamkniętym zostanie,aż do odwołania, powodów jest dużo , nie będziemy się w nie zagłębiać, najważniejszym jest brak czasu. Myślimy ,że po jakimś czasie wrócimy do pisania, nie możemy jednak sprecyzować kiedy.

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdzial 24

- Jest coś o czym nie wiesz...- Cassie zaczela.
- Mianowicie? - Aida schodzila po schodach poprawiając wywijającą się sukienke.
Była ona na tyle krótka ,że po wywinieciu sie ,zaslania tylek tylko paroma centymetrami.
- Szesnaście lat i taka kiecka? Zawsze sie tak ubierasz na imprezy? - Chace podszedl do dziewczyn.
Grr...Znowu on? Nie ma nic lepszego do roboty? A może by go tak zamrozic? Pewnie nie wiedzialby co sie dzieje - myślala.
- Tak sie śmiesznie sklada, że mam siedemnaście lat i ubieram sie tak jak mam na to ochote. Masz z tym jakiś problem? - warknela.
- Żadnego.- roześmial sie. - Gdzie wlaściwie idziemy?
Idziemy? Jakie Idziemy?
Aida popatrzyla na Cassie, a ta spoglądala na nią wzorkiem mówiącym "mialam Ci powiedziec".
- Powie mi ktoś? - ciągnąl chlopak.
W domu przez minute panowala cisza, potem na dól zeszla Daisy.
- Co sądzisz? - spytala brata.
Chwile sie tak na nią gapil, aż w koncu wycedzil.
- Pieknie. Widzisz Aida, powinnaś brać przyklad z Daisy. Patrz jaki ma fajny styl. - Próbowal dopiec dziewczynie.
- Tak się sklada Chace, że to sukienka Aidy, pożyczyla mi ją.
- Otóż to. - Aida wyraźnie się ucieszyla zawstydzeniem przyrodniego brata. - Chodźmy już.
* Kolo apartamentowca *
- Schodzicie? - Aida zadzwonila do dziewczyn.
#Dzwonek domofonu#
- Chyba chce żebyśmy weszly...- Cassie popatrzyla na nadal stojącą Aide.
- No co Ty?! Serio? Nie wpadlabym na to...
Mysli chlopaka krążyly wokól luksusów ,w których jego przyrodnie siostry codziennie sie obracają.
W krótce stali już pod drzwiami Moire.
- Aida! - krzyknela Maicca i rzucila sie na dziewczyne. - Niespodzianka.

- Umm. - wydala z siebie dzwiek. - Że jak?
Popatrzyla na wilczyce jak na niezrownowazoną psychicznie, co nie umknelo stadzie gosci rozmieszczonym po calym apartamencie.
- Nie bede owijala w bawelne...- zaczela Moire. - Zapomnialysmy. Bądźmy szczere , tak bylo. Chcemy Ci to jakoś odplacic. Pozwol nam na to.
Co za glupia sytuacja. I co niby ma zrobic, wyjsc i zepsuc wszystkim noc? Ugh...
- Okay. Wlacz lepiej muzyke, bo Ci ludzie Cie zaraz zlinczują. - wysilila sie na usmiech.
* Jakiś czas później *
- Jego rodzina jest nienormalna. - wiedźma opowiedziala dziewczyną historie o Dereku. - Do tego Ci nowi przybysze w moim domu..- popiła lyk ,ktoregoś z kolei drinka. - Daisy jest okay, ma niezly styl. Zaproponowala mi nawet pomoc w sprzataniu szafy.Ale ten caly Chace...- prychnela. - Arogancki, pewny siebie bufon, nie akceptujący panującej w tym domu monarchi. Czyli mnie na samej górze. - dolala sobie alkoholu.
- Brzmi znajomo. - Moire zabrala glos. - Wiesz ten Chace , jest chyba do Ciebie bardzo podobny. 
- Że co prosze...? - zdziwila sie.
- Wiesz...Daj mu szanse. Widzialas sie z nim jeden dzien, a juz go skreslilas. A jak Cassie?
- Cassie. Hmm...-zastanowila sie. - Chyba są w dobrych relacjach. Mieszkają ze sobą już pare dni, wiec sie tolerują.
Maicca zainteresowala sie.
- Wrócilaś do domu?
- Na jakiś czas. Tak bedzie najlepiej.
- Gadalaś z rodzicami na temat powrotu...- wampirzyca ugryzla sie w jezyk.
Aida od razu wiedziala co miala na mysli.
- Nie. Jeszcze nie. - wypila kolejną szklanke trunków. - Wątpie czy pozwolą im teraz wrócic. 
- Twoi rodzice czy rada ?
- Oboje. - zamyślila sie. - Gdyby moi rodzice chcieli ich powrotu to Anastasia i Loren byliby tu już jutro.
Wilczyca nie wiedziala o czym rozmawiają.Czemu mają sekrety?
- Kto to Anastasia i Loren? - spytala wprost, czym troszke zbila wiedźme z tropu.
No tak. Przecież nigdy nie rozmawiala o tym z Maiccą.
- Moje rodzenstwo. - alkohol wlewal sie w nią co chwile. - Nigdy się o nich nie zgadalo. - probowala sie usprawiedliwic.
Wilczyca mocno sie zdziwila.
- Ile Ty masz tego rodzenstwa?? - byla w szoku.
- Dużo. - wymsknelo sie wampirzycy.
Rozbawila wiedźme.
- Cassie, Anastasia i Loren to moje prawdziwe rodzenstwo. Daisy i Chace to dzieci mojej mamy z poprzedniego związku.
- Aha. Kiedy dowiedziałaś się o o nich? - miała na myśli Daisy i Chace'a,
- Parę dni temu.
Do apartamentu wszedł Dylan, Moire od razu go zauważyła.
- Muszę do niego iść. - poprosila.
- Leć. - odpowiedzialy chórkiem.
* Godzinę później *
- Ty musisz być Aida. - chlopak podszedl do wilczycy.
- Czemu szukasz Aidy?
Oczywistym okazalo sie ,ze nie mal racji, spochmurnial.
- Sprawa prywatna.
Zignorowal ją i odszedl, a ta pobiegla do przyjaciólki.
- Szuka sie jakieś ciacho. - oparla sie kolo wiedźmy.
- Doprawdy? - ucieszyla sie. - Przystojny?
- Boski. Umięśniony, wysoki brunet.
Do glowy wiedźmy zaczely przyplywac myśli nie godne nasladowania.
- Mówił czego chce?
- Groźnym tonem "SPRAWA PRYWATNA"...- zaakcentowala słowa chlopaka.
- Chyba wiec powinnam przekonac sie o co chodzi. - ucieszyla sie, ze ma pewnego rodzaju misje, dawno sie w to nie bawila. - Który to?
Maicca nakierowala Aide.
- Chyba nie znasz tu za wiele osób.- odezwala sie stojąc za nim.
Chlopak obrocil sie.
- Widząc co poniektórych ,wole ich nie znac. - odpowiedział wyraźnie zaintrygowany jej osobą.
- Czemu wiec tu jesteś? - uśmiechnela sie ,popijając drinka.
- Dużo pytan zadajesz. - uśmiechnąl sie nieśmialo.
 Maicca wyraźnie obserwowala ich konwersacje.
Jak ona to robi, że tak latwo nawiązuje kontakty? -myślala.
- Taka już jestem. Wścibska i nachalna. - upila kolejny lyk fioletowej cieczy. - Ale wiekszość ludzi nie narzeka. 
Wyraźnie flirtowala z chlopakiem, widziala ,że mu sie to podoba.
- Sluchaj. Gdyby nie to ,że jestem jakby w pracy to napewno bym z Tobą postał i pogadal, bo wydajesz sie ciekawa,ale niestety dopóki nie znajde tu pewnej dziewczyny, nie mam czasu. Znasz może Aide Fairyspell?
- Troche. - oznajmila. - To chyba jej impreza ,no nie?
- Tak, chyba.
- W sumie to znam ją nawet dobrze. Bardzo fajna dziewczyna. 
Zainteresowal sie.
- Pokażesz mi ją?
- Pod jednym warunkiem.
Zaintrygowany spytal o co chodzi. 
Lubil zagadki.
- Chce wiedziec czemu jej szukasz. - na jej twarz wkroczyl lekko szyderczy uśmieszek.

Chlopak byl w kropce, może jej chyba dać wymijającą odpowiedź?
- Aida Fairyspell to posiadaczka pewnego rodzaju poteżnej sily, która mnie bardzo interesuje.
- Czemu mam wrażenie ,że nie mówisz o sile fizycznej? - uśmiech zbladl.
- Dużo o niej wiesz ,co? - przybliżyl się.
- A Ty, chłopcze? - postanowila ciągnąc zabawe.
Polubil ją. Nie jest tak glupia ,jak inne nastolatki bawiące sie w tym miejscu.
Jest mądrzejsza.
- Jestem Max. Musze ją znaleźć ,albo bede mial klopoty.
Cóż, chyba czas sie ujawnic.
Zaczela powoli odchodzic.
- Jestem Aida. - widziala zdziwienie na jego twarzy. - I tez nie chce 
klopotow.

Ostatnie slowa wypowiedziala nadzwyczaj poważnie i poszla do Maiccy, zostawiąc wybitego z tropu Maxa w kącie.
- Co chcial ? - dopadla ją wilczyca.
Dużo by opowiadac, a i tak nic z tej opowiesci nie wyniknie.
- Jakaś sprawa z moją mocą. Nie bede sie w to zaglebiac.
Uslyszały za sobą meski glos.
- Moglibyśmy porozmawiac? W cztery oczy?
Wilczyca niechetnie poszla w inna strone.
- Posluchaj mnie. Pewnie myslisz sobie, ze znalazles naiwną wiedźme,która zapatrzona w twój wygląd zewnetrzny wykona dla Ciebie jakieś trudne zaklecie. Otóż nie Max, czy jak Ci tam bylo. - zaczela odczuwac skutki wypitej ilosci alkoholu.
Rozbawila go.
- Nie uwazam Cie za naiwną. Jesteś jedną z najbardziej przebieglych osób , które kiedykolwiek pozałem. Jestem meskiem odpowednikiem wiedźmy, a Ty potrzebujesz mojej pomocy,żeby nie postradac zmyslów i nie rozwalic naszej planety.
Zaczela powaznie kwestionowac jego zdrowie psychiczne.
- Za dużo wypileś. - poklepala go po ramieniu i probowala odejsc, ale jej nie póścil.
- Nie mam zlych zamiarow.
- To mnie pusc, zanim Ci coś zrobie. - próbowala sie wyrwac.
- Jestem silnieszy, pod każdym wzgledem. Staram się Ci pomóc. - puścil ją. - Panujesz nad mocą? Nie dzieją sie dziwne rzeczy kiedy jesteś zdenerwowana? Nie tracisz kontroli w emocjonujących momentach?
Poważnie sie wystraszyla, skąd on o tym wie?
- Skąd o tym wiesz?- zdenerwowala sie.
- Przechodzilem przez to. - urwal wypowiedź.- Nie mam teraz czasu na rozmowe, znajde Cie jutro.
Ten dzien nie moze byc dziwniejszy.
- A jak zamierzasz to niby zrobic, huh? - byla przemądrzala.
- Przepraszam. - brzmialo szczerze.
- Za co...? - nie dokonczyla zdania.
Poczula przeszywającu ból na rece ,za ktorą ją złapal. Nigdy wczesniej nie czula niczego takiego. Czula jakby ktos kreślil nożem kólka na jej kości, chwilę potem poczula to w calym ciele.
Ból byl nie do zniesienia. W krótce zapadla ciemnosc i chlod.


Tak samo jak poprzednio przepraszam za bledy, typu brak spacji, zamieniona literka, czy brak ogonka. Spowodowane jest to psującą się klawiaturą.

wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdzial 23

- Jestem Max. - chłopak wszedł do domu. - Choć pewnie już od jakiegoś czasu wiesz o moim przyjeździe.
Wydawał się pewny siebie. Oparł się o ścianę i nawiązał z chwilowo zszokowaną blondynką konwersację.
- Dowiedziałam się dopiero wczoraj! - zaprotestowała.- Myślałam ,że tu przybędziesz za tydzień  ,albo chociaż parę dni.


- Słuchaj Blondi...Ja się nie muszę nikomu tłumaczyć kiedy i gdzie się zjawię. Rozumiesz?
- Rozumiem. Jednak byłoby milej , gdybym została uprzedzona. - dawała do zrozumienia ,że jest zła.
- I tak nie zostanę w tej ruderze. - uśmiechnął się szelmowsko. - Choć pewnie na to liczyłaś.
W dziewczynie się zagotowało. Co za palant. I co ,że jest jego synem? Ciekawe co by jej zrobiono jakby się na nim pożywiła. Ciekawe jak smakuje jego krew. Zapewne jest słodka , ale zawiera w sobie nutkę goryczy.
- Za samą taką myśl mógłbym Cię załatwić , rozumiesz?! - krzyknął. - Myślisz ,że jak przebywasz w otoczeniu przygłupich nastolatków, to nagle jesteś najmądrzejsza ze wszystkich?! Otóż nie! - walnął blondynką o ścianę, po czym przysunął się do jej ucha i zaczął szeptać. - Jeszcze jedna taka myśl, a po Tobie. To nie ja Cię zabije, nie wyświadczę Ci tej przyjemności, za to dopilnuję ,żeby była to długa i bolesna droga na ten lepszy świat. Rozumiesz?
Odsunął się.
- Jak dokładnie wygląda ta Aida? - poprawił kurtkę.
- Jest...zwyczajna. Nic nadzwyczajnego. Osobiście uważam ,że jest brzydka. - wręcz warknęła, ale zaraz po karcącym spojrzeniu chłopaka zmieniła ton.
- Świetnie! - burknął. - Matt się pewnie nabijał. Mówił ,że była ładna.
- Z pewnością. - musiała się pilnować, aby nie wysunąć kłów i nie wbić się w jego umięśnioną szyję.
- Kiedy ją zobaczę.? - jego entuzjazm wyraźnie zmalał.
- Jutro jej przyjaciółki urządzają imprezę dla niej, zapomniały o jej urodzinach czy coś i teraz chcą odpokutować.
- Wkręć mnie.
Obrócił się i zaczął wychodzić.
- Chwila. - krzyknęła. - Jaki jest plan? Co zamierzasz robić?
- Teraz Blondi, to idę zapisać się do tej nudnie wyglądającej szkoły.
Trzasnął drzwiami.
 Max
....................................................

- Wszystko gotowe.
Moire podszkoczyła.
- Jest ładnie.
Pomieszczenie pełne było kolorowych balonów i misek, w których znajdować będzie się alkohol. Na stołach poukładane były jeszcze zapakowane przekąski, a na krańcach stały plastikowe kubki.
- Czyli już nic nie trzeba robić? - Maicca bardzo się z tego faktu ucieszyła.
- Teraz najgorsza część...- wampirzyca westchęła. - Trzeba namówić Aidę ,żeby w ogóle tu przyszła.

 Wilczyca otworzyła jedną z paczek chipsów i zaczęła je wyjadać.
- Wszystko z Tobą okay? - Moire spytała Maiccę , co ją zdziwiło.
- Co masz na myśli??
- Jesteśmy tu od szóstej, a ty zjadłaś drożdżówkę, bułkę z serem, potem wypiłaś dwa litry wody, po czym wzięłaś się za ciastka, a teraz jesz trzecią paczkę chipsów. Jak tak dalej pójdzie do jutra skończą nam się zapasy.
- Pomieszało Ci się. Zjadłam dwie drożdżówki, wypiłam litr wody, potem zjadłam półtora opakowania ciastek, po czym zjadłam Ci jogurt , który stał na szafce. A chipsów jem dopiero drugą paczkę. Wcale nie tak dużo. Długo tu jesteśmy.
Moire głupio się na nią popatrzyła.
- Jesteśmy tu dwie godziny...
- Bardzo długie dwie godziny. - wyrwała z rąk Moire resztkę ciastek , które chciała wyrzucić do kosza.
Wampirzyca usiadła na blacie.
- Jesteś pewna ,że wszystko jest jak być powinno?
- Chyba.
- A zabezpieczyliście się z Dook'iem ?

Maicca wyglądała jakby chciała jej wydłubać oczy.
- Że co, proszę?! Po co Ty mnie o to pytasz?
- Tak czy nie?
- Tak. - przemyślała sprawę. - Od drugiego razu już tak.

....................................................

- Jest ktoś w domu? - wiedźma krzyknęła
- Zależy kto pyta.- ze schodów zaczął schodzić jasnowłosy chłopak.
Dziewczyna zdziwila się swobodą z jaką porusza sie po domu.
Przecież przebywa tu pare dni, a do tego jest tu gościem. Nie powinien być choc troche zawstydzony?
- Aida. - oznajmia z wyraźną wyższością w glosie.
Ton dziewczyny zbil go z tropu. Najwyrazniej spodziewal sie niepewnej siebie, zakompleksionej dziewczynki. Cóż , niespodzianka.
- Chace. - zlustrował dziewczynę od góry do dolu. - Nie wyglądasz na 16 lat. 
- Nie wyglądasz na głupiego. - uśmiechnęła się i wyminęła go ,uderzając ramieniem.

Co za bufon. Ten ktoś ma być moim bratem.? No chyba nie...
Najpewniej nawet nie wie, czym wyróżnia się nasza rodzina. Moja rodzina - skarciła się w myślach.
- Oh, jesteś. - Cassie przyuważyła Aide.
- Tak, chyba dzisiaj zostanę tutaj na noc. - poprawiła ucho spadającej torebki. 
- Fajnie. Coś się stało?
- Do Dereka przyjechała rodzina. - zaczela opowiadac idac do sypialni.
- I co?
- I spalam w hotelu.- zrobila wsciekla mine.
Cassie zdziwiła sie.
- Wywalili Cię?!
- Sama sobie poszlam. Dużo by gadac.
Dziewczyny zmienily temat.
- Poznalas już Chace'a i Daisy? - próbowala się uśmiachac, co nie pomoglo bo Aida i tak popatrzyła na nią morderczym wzrokiem.
- Poznalam denerwującego bufona. - wycedziła i momentalnie się obrócila gdy uslyszala czyjeś chrząkniecie.
Bardzo szczupla i wysoka brunetka powoli podchodzila do dziewczyn. Byla przynajmniej dziesiec centymetrów wyższa od Aidy, nie bylo tego jednak widac gdyż ta miala buty na obcasie.
- Zapewne mówilaś o moim bracie. - uśmiechnela. sie.
- No co Ty Daisy... Aida miała na myśli...
- Tak chodzilo o Twojego brata. - odwzajemniła uśmiech. - Musze iść znaleźć  jakieś ciuchy , idziemy gdzieś z Moire i Maiccą.
Obróciła się i zaczela odchodzic kiedy to nagle...
- Chcesz isc? - Cassie zaproponowała Daisy.
Tylko spokojnie, nie możesz jej teraz zabić. Nie przy świadkach - wiedźma powtarzala sobie w myślach.
- Taa. Jak chcesz to chodź... - trzasnela drzwiami od pokoju.
- To jak ? - ciągnela.
- Z checią, weźmiemy Chace'a? - poprosila. - Poznalby kogoś. Jest tu samotny. Choć sam Ci tego nie powie.
- Nie przejmuj sie nią. Ona po prostu potrzebuje czasu ,żeby się uporac z nową sytuacją. Chodźmy , pomożemy jej znalezc cos na to wyjście.
Daisy zmieszala się.
- Nie jestem pewna , czy ona bedzie tego chciala. 
- Wierz mi, ona kocha komentowac, mierzyc i kupowac ciuchy. Może u niej zapunktujesz?
Dziewczyny weszly do pokoju wiedźmy.
* Dwadzieścia minut później *
- Twoja szafa jest nieziemska.
Może ta cała Daisy nie jest taka zla? Przynajmniej ma dobry gust. Chociaż tyle.
- Musze ją z niektórych rzeczy oczyścic, nie chodze w polowie tych rzeczy. - przepatrywala wieszaki z ubraniami.
- Moge Ci pomoc. - uśmiechnela sie.
- Okay, ale dopiero za pare dni. Nie mam teraz na to sily.
* Zadzwoniła komórka *
Cassie popatrzyla na wyświetlacz.  
- To Derek.-  zrobila skwaszoną mine.
Sekundy wydawaly się godzinami. Odebrac? Nie odbierac?
- Zrzuc go. - podjela decyzję.
Daisy nie wiedziala jak sie zachowac.
- Kto to Derek? - wydusila w koncu ?
- Mój chlopak. - zalożyla czarną zmyslową , krótką sukienke,





- I pewnie nie ma nic przeciwko ,że się tak ubierasz?- usmiechnela sie.
- I tak z nami nie idzie.
Udala zobojetnienie.
Daisy nie umknelo ,że dziewczyna oznamile ,że one idą. Wszystkie.
Czyżby ich relacje byly coraz lepsze?
- Czemu nie? - Cassie zaciekawila sie.
Wiedzma usiadla. Co jej szkodzi? Moze im opowiedziec calą historię.
- A jaka jest prawda? Czujesz coś do niego? - spytala najstarsza z dziewczyn po uslyszanej historii.
- Nie wiem czy coś do niego czuje. - oznamila zgodnie z prawda.- Ostatnio coraz bardziej przeszkadza mi nasza różnica wieku. Wiesz... Wydaje mi się ,że on chcialby się ustatkowac. Ja chce się bawic. Szalec. Pic. I nie spac. Po namyśle cofam ostatnie. - uśmiechnela sie.
- Może on czuje ,że Ty tak czujesz?

- Wątpie, on jest we mnie zaślepiony. A ja ... Ja chce wyzwan. Dobra..- przerwala. - Trzeba wam coś wybrac. Moire i Maicca mówily ,że trzeba się ubrac wystrzalowo.
- Moge coś od Ciebie pożyczyc?- zdziwiła sie.
- Bierz co chcesz. Kiedy chcesz. Wiekszosc tych ciuchow nigdy nie była noszona. Rodzice wynagradzaja nam swoją nieobecnośc wysokim kieszonkowym.

Sukienka Cassie

Sukienka Daisy                                                              
- A wiec Drogie Panie. Idziemy.



W wielu wyrazach litery nie wystepuja ("ą" itp) , za co bardzo przepraszam.
Niestety psuje mi sie klawiatura.


piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 22

W czasie kiedy trzech pokaźnie zbudowanych mężczyzn witało się z wampirem czarownica oparła się o framugę i bacznie obserwowała.
Jeden z chłopaków to blondyn, mniej więcej postury Dereka, nie wyglądał na zbyt przyjaźnie nastawionego do świata. Nie zwracał też większej uwagi na Dereka, wydawał się nieobecny.
Parę sekund później, przez zepsute drzwi przeszła Jenna, powitała rodzeństwo z wielką euforią, na jej widok ucieszyli się jednak tylko dwaj bracia.
- Witaj John. - zwróciła się do blondyna. - Długo...
- Tak, całkiem dobrze mi szło unikanie Ciebie. - przerwał jej , popijając koniak, który przed chwilą wlał do szklanki. - Jak to jest być najgłupszą osobą w rodzinie, huh?
Zaczął odchodzić w stronę salonu trącając dziewczynę barkiem.
Aidę trochę zdziwiło ,że stała tam przez nikogo nie zauważona, parę sekund po tych rozmyśleniach Derek wyciągnął ją naprzeciw braci ,aby ją przedstawić.
- Jestem West. Można by powiedzieć ,że najprzystojniejszy w rodzinie. - zażartował całując dziewczynę w rękę.
- Jestem Aida. - rozweseliła się.
- Jestem Akel. - uśmiechnął się blado. - Lepiej , żebym nie całował Cię w rękę. Długo nie jadłem.
Domyśliła ,że to pewnego rodzaju test. Sprawdzają czy ona wie.
- Rozumiem. Chwilkę potem podleciała do nich Jenna, splatając ręce Aidy i Dereka, co ich lekko zdziwiło.
Dziewczyna teatralnie się uśmiechnęła,a chłopak powoli zaczynał rozumieć o co jej chodzi.
- Wiecie drodzy bracia...- zaczęła rozradowana.- Derek wreszcie znalazł tą jedyną.
Złapała się za serce, wszystko wyglądało bardzo komicznie.
Obydwoje przybysze stali zszokowani.
Wyższy się roześmiał.
- Z czego się śmiejesz ,durniu? - spytał z wyrzutem West.- Gratulacje. Cieszę się.
Widać było ,że mówi szczerze.
- Śmieję się bo wczoraj snuliśmy z Desem plany dotyczące wypadu do klubu ze striptizem , ale teraz to chyba nie wypali.
- Raczej nie. - wiedźma odpowiedziała dosadnie ,ale też miło. Rozbawiła wampiry.- Właściwie to , kto to Des?

- Niemiły blondyn, który siedzi tam na kanapie i wypija alkohol Dereka.- odezwał się West.
...................................................
Para padła na łóżko, kończąc tym swoje codzienne wygłupy.
- Duże to mieszkanie. - Dylan zaczął rozmowę.- Po co Ci tyle przestrzeni?
- A czemu mam się ograniczać? Jestem dorosła, mam pieniądze i chciałam je zainwestować w coś co będzie tylko moje, skoro tylko moje to znaczy ,że takie jakie ja chcę. Nie chcę ,żebyś poczuł się urażony ,ale przestań w końcu kwestionować moje decyzje.- oparła się na łokciach.
- Dobra.- odparł zmieszany.- Chodziło mi tylko o to ,że to trochę nie w twoim stylu.
- Sama już nie wiem co jest w moim stylu. Ostatnio mam tyle na głowie! - padła głową w poduszkę.
- Kiedy ostatnio rozmawiałaś z którąś z dziewczyn?
Podniosła głowę.
- Z Maiccą wczoraj, a Aida jak na razie nie odezwała się ode mnie. - próbowała powiedzieć to bez żalu w głosie.
- Ile ze sobą nie rozmawiacie? - zaciekawił się.
- Nie wiem. Przestała się odzywać kiedy się wyprowadziłam od niej czyli dziesiątego. No to w sumie tydzień jutro minie.
- Wyprowadziłaś się od niej dziesiątego? - spytał ją z pewnego rodzaju wyrzutem.
- A coś w tym jest złego? O co Ci znowu chodzi?! - wściekła się.
Chłopak wstał i ubrał na siebie kurtkę.
- Wiesz nie wiem co jest gorsze. To ,że tak szybko zmieniasz się na gorsze czy to ,że obwiniasz o to wszystkich dookoła. - zbulwersował się. - Nie dziwie się ,że się do Ciebie nie odezwała.
- Jak śmiesz?! - wstała.
Szybkim krokiem podszedł do wyjścia.
- Wiesz co było dziesiątego?! Jej urodziny!- wrzasnął po czym zatrzasnął za sobą drzwi.
Stała w tym samym miejscu przez jakiś czas.
Urodziny?
Jak mogła zapomnieć o jej urodzinach? Kiedyś to była dla nich tak wielka rzecz, uroczystość.
Jak mogła zrobić coś takiego w jej urodziny? Widok jej twarzy kiedy jej oznajmiła ,że się wyprowadza - teraz wszystko nabiera sensu.

...................................................
*Przy stole*
- Długo jesteście ze sobą? - spytał Akel.
- Jakiś czas. - Derek nie wdawał się w szczegóły. - Tak właściwie to nie powiedzieliście po co przyjeżdżacie ?
- Musimy obgadać parę spraw.- oznajmił nieco niższy z braci.
- Co masz na myśli? - spytał popijając whisky.
Blondyn zirytował się.
- Miał na myśli ,że nie powiemy Ci dopóki wielmożna panienka - wskazał kieliszkiem na wiedźmę. - sobie stąd nie pójdzie. Zaraz rozgada wszystko przyjaciółeczką z jej fachu i będą problemy! - prawie krzyczał.
- Z mojego fachu?! - lekko się zdenerwowała.
Des parsknął.
- Uważaj na ton ,szmato. Obydwoje wiemy ,że za kasę mojego brata zrobisz z nim wszystko. Ba! Założę się ,że gdybym Ci zapłacił to przespałabyś się ze mną na jego oczach ,tu na stole. Weź lepiej wyjdź zanim Ci coś zrobię.
Zatkało ją, pierwszy raz w życiu czyjeś słowa ją zabolały. Poczuła lekkie ukłucie w sercu. Kolejna osoba mówiąca jej o nieczystych intencjach względem Dereka. Może coś w tym jest? Od dawna przecież wiadomo ,że nie jest aniołkiem. A może jest gorsza niż myślała? Może powinna mu dać spokój?
Może ona sama nie zna swoich intencji? Co właściwie czuje?

- To chyba dobry pomysł. - wstała i zabrała torbę z oparcia krzesła.
Akel i West popatrzyli na blondyna jakby chcieli mu wydłubać oczy.
Zaczęła odchodzić, ale została złapana za rękę.
- Zostań Aida. - prosił Derek. - Proszę.
- Nie Derek. Puść mnie. - poprosiła.
Wyszła.
- Zadowolony jesteś ,idioto? - warknął Akel, w tym samym momencie z pomieszczenia wampirzym tempem wybiegł Derek.
- Oh, błagam Cię. Od razu widać co to za dziewczyna. - odparł.
- Poznałam ją parę dni temu i widzę jak z Derekiem się koło siebie zachowują. Kocha ją, ona jego chyba też. Ty po prostu zazdrościsz. - wtrąciła Jenna, po czym wyszła.
*Na polu*
- Zostań. - przytrzymał dziewczynę za ręce. - Des to idiota, zanim pomyśli ,słowa same wypadają mu z gęby.
- Derek. - zaczęła od głębokiego oddechu. - To jest twoja rodzina i najwyraźniej ma do Ciebie jakąś sprawę, nie będę przeszkadzać.
Zabrała ręce i zaczęła odchodzić.
Zmaterializował się przed nią ,był wyraźnie niezadowolony z obrotu spraw.
- Wrócisz na noc? - spytał niepewien czy powinien ją puścić.
Nie wiedziała co zrobić. Ma tam wrócić po czymś takim? Co się stało z dawną Aidą - myślała. Ona dokopała by temu kolesiowi ,jakby tylko tak pomyślał, tymczasem ona wyszła.
- Nie. - chrząknęła. - Prześpię się dziś gdzie indziej.- próbowała go wyminąć, co jej się nie udało.
- Gdzie?
- Nie wiem. Puść mnie.Chcę sobie stąd iść.

.....................................................................................

Zadzwonił telefon.
- Gdzie jesteś? - spytał męski głos.
- A gdzie mogę być?! To miejsce to jakaś katastrofa!
Zignorował ją.
- Czemu tak długo Ci schodzi z tą wiedźmą?
- Jest...silna. Nie podejrzewałam ,że aż tak. Myślałam ,że jeśli odwrócą się od niej przyjaciółeczki to będzie po niej. Że się załamie, ale chyba źle ją oceniłam.
W głosie faceta słychać było napięcie.
- Miałaś ją tu sprowadzić , nie wywoływać u niej depresję!
- A jak niby mam to zrobić? Ta dziewczyna rozniesie mnie na kawałki! Jej druga strona zaczyna się powoli ujawniać. Myślisz ,że nie poradziłabym sobie ze zwykłą wiedźmą?! Ona staje się coraz silniejsza z każdą minutą. Dosłownie! Za niedługo odkryje co jest ze mną grane, a ja będę miała prze****!
- Nie możesz do tego dopuścić! Ona musi myśleć ,że jesteś Rebeccą. Wszystkie muszą tak myśleć. - zezłościł się. - Przyślę do Ciebie mojego syna. Pomoże Ci.
- Jak sobie to wyobrażasz?! - darła się do słuchawki.
- Ton do cholery. Chyba zapominasz z kim rozmawiasz!
- Przepraszam, ale ona wie jak wygląda Matt. Od razu go pozna. - mówiła znacznie milej.
- Oh. Nie mówię o Matt'ie głupia dziewczyno. Przyślę Maxa.
Dziewczyna była w szoku. W końcu pozna legendarnego Maxa? Max przyjedzie tu do jakieś zwykłej dziewczyny ,której trafiło się zostać trochę silniejszą czarownicą?!
- Mam po niego wyjechać czy coś? - spytała.
- On was znajdzie.
*Koniec rozmowy*
Ktoś zaczął pukać do pokoju.
- Wejdź! - wrzasnęła.
Drzwi odchyliły się , a do pokoju weszła matka Rebeccy.
- Przyszłam Ci tylko powiedzieć,że z tatą na parę dni jedziemy do Cioci Ruddie. Myślę ,że wrócimy za tydzień ,ewentualnie za dwa.  Chcesz zostać czy jechać z nami.
- Wolałabym umrzeć. - oznajmiła patrząc wprost na nią.

Była głodna, dawno już się nie pożywiała, ale na niej nie może.On wyciągnąłby z tego konsekwencje.
Po sekundzie kobieta opuściła pomieszczenie.
................................................................................
Moire dzwoniła dzwonkiem do Maiccy.
W końcu drzwi otwarły się ,a ona wleciała do środka niczym strzała.
- Wiesz co było tydzień temu? - wydukała zdyszana.
Wilczyca nie kryła się z myślą ,że wampirzyca jest nienormalna.
- Cześć Moire. Ciebie też miło widzieć.
- Wiesz co było tydzień temu? - powtórzyła się.
- Nie wiem. - zastanowiła się. - Oh. Wiem. Wyprowadziłaś się od Aidy.
- Nie! - zbulwersowała się. - Znaczy tak, ale Aida miała urodziny. Zapomniałyśmy! - prawie się nie popłakała. - To dlatego nie odzywa.
-O cholera. Kompletnie zapomniałam.
- Ja też. Co robimy? - próbowała dojść do siebie.
Maicca nie miała zielonego pojęcia co poczynić.
- Nie mam zielonego pojęcia...
- Hej Moire. - przerwał im Dooke Leison.- Nie wiedziałem ,że tu jesteś.
Stanął w progu. Nie miał na sobie nic oprócz czarnych bokserek ,na których gdzieniegdzie widać było szare paski.
- Nie wiedziałam ,że przeszkadzam. - zaczerwieniła się i spojrzała na Maiccę.
Nie chcąc opowiadać bajek zignorowała jego obecność.
- Urządzimy jej imprezę, u Ciebie, w apartamencie. Co Ty na to? Powinno się jej spodobać. - uśmiechnęła się.
Wampirzycy ulżyło.
- Okay. - uśmiechnęła się.

- Dobra. Teraz spadaj bo mi zrujnujesz noc. - szepnęła i wypchnęła dziewczynę za drzwi.

Prosimy o komentarze.^.^

sobota, 30 listopada 2013

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 21

Moire szła z walizkami przez ulice Soul Dropper, wtem zobaczyła jadący prosto na nią samochód, odsunęła się lekko na pobocze. Pomyślała tylko o jednym, o tym że ludzie w tym miasteczku nie umieją jeździć. 
- Hej Moire. Gdzie idziesz ? Może Cię podwieźć ? - usłyszała głos znajomej dla niej osoby.
- Maicca ? - zapytała dziewczyna, która momentalnie znalazła się w samochodzie przyjaciółki
- Zapytałaś się, a i tak wiedziałaś - odpowiedziała oszołomionej Moire .
- No wkońu jestem wampirem - uśmiechnęła się szelmowsko brunetka
- Wiem, ale ja za to jestem wilkołakiem, jestem silniejsza czasem też bywa, że jestem mądrzejsza - zaczęła przechwalać się Maicca
- Od Aidy napewno - krzyknęła wręcz rozwścieczona Moire
- Co ona znowu zrobiła ? - zapytała szatynka patrząc raz po raz na drogę, a raz na wampirzyce .
- Wypomina mi to że się wyprowadzam, gdy się przytuliłyśmy, słyszałam jej myśli - zbulwersowała się .
- W sumie to nie ładnie z jej strony, ale popatrz tylko na jej sytuacje rodzinną, która w ostanim czasie uległa diametralnej zmianie - wypowiedziała się Maicca
- No tak, ale spójrz tylko na jej ostatnie zachowanie, zajmuję się tylko Derekiem, ciągle nie ma na nic czasu. Brakuje mi tych naszych wspólnych chwil, co prawda mamy razem bardzo miłe wspomnienia, ale przecież jesteśmy przyjaciółkami, powinnyśmy się wspierać - wykrzyczała na pół miasta Moire .
- No tak . To chyba tu ! - krzyknęła wilczyca, gwałtownie hamując. Przed swoimi oczami dziewczyny zobaczyły duży, ale też schludny apartamentowiec. Przed drzwiami do budynku stał ubrany na szaro mężczyzna, w podeszłym wieku .
- Czy pani to Moire Evdeen ? - zapytał
- Tak to ja - odpowiedziała Moire, biorąc swój bagaż
- Ja pomogę, pokażę też panienką nowe mieszkanie - oznajmił mężczyzna, widząc zakłopotanie dziewczyn z powodu zbyt dużej ilości walizek . Gdy Moire i Maicca weszły do budynku momentlanie zahipnotyzowały się wnętrzem. Apartamentowiec urządzony był bardzo nowocześnie, przez szklany dach widać było promienie słońca.
Wampirzyca poczuła się tam tak jak we własnym domu. W pewnym momencie Maicca z całej siły szturchnęła Moire w ramię, widząc przystojnego blondyna, wychodzącego z restauracji, która mieściła się na parterze.

- Oto klucz do pani nowego mieszkania. Znajduję się ono na drugim piętrze, drzwi numer 100 - mówiąc to mężczyzna wręczył Maicce klucz, gdyż Moire męczyła się ze stosem leżących obok niej walizek
Wampirzyca patrząc na chłopaka wychodzącego z restauracji dostrzegła Rebecce siedzącą w barze, obok niej stał pewnien mężczyzna. Dzięki swoim wyostrzonym zmysłom zobaczyła, że blondynka dostaję od niego czarną puszkę .
- ' Co ja mam z tym zrobić ? ' zapytała blondynka
- ' Dokładnie wiesz co, ale jeśli coś pójdzie nie tak możesz wracać tam skąd przyszłaś ' - szepnął jej tajemniczy brunet
Moire nic więcej nie mogła usłyszeć, gdyż coś ją zagłuszyło, poczuła tylko lekkie drgnięcie w jej głowie. Była pewna, że jej moce zaburzyła albo Rebecca albo ten tajemniczy mężczyzna, ale w jej głowie zaczęła tworzyć się myśl : Czy to aby napewno ona ? ta urocza dziewczyna, to było wręcz niemożliwe, żeby ludzie tak szybko się zmieniali. Ostatnie zachowanie blondynki stawało się coraz, ale to coraz dziwniejsze dla wszystkich nawet dla Aidy. Moire postanowiła że musi dowiedzieć się co się stało, jednak jej rozmyślania nad planem zostały przerwane przez pytanie Maiccy.

                                        

- Co Cię skłoniło do zmiany mieszkania na większe? - spytała zniesmaczona facetem w restauracji,jedzącym wszystko rękami. - Pomieszkałaś tam parę dni. Tylko.
Zignorowała ją. Nadal patrzyła w stronę blondynki.
Po krótkiej chwili, zauważyła ją też wilczyca.
- Oh. - ucieszyła się. - To Rebbeca. Musiała się jakoś dowiedzieć ,że się tu przeprowadzasz i przyjechała. Miło z jej strony.
Wampirzyca zaczęła intensywnie myśleć ,nad swoim kolejnym ruchem.
Co jeśli ten facet ma coś wspólnego z przemianą Rebeccy?
Czemu ją zablokował?
Czy coś knują?
Lepiej nie mówić tego Maicce, odkąd przyjaźni się z Reb, nie dopuszcza do siebie myśli, że coś z nią jest nie tak.
- Tak. - uśmiechnęła się. - Na pewno.
Zanim dokończyła wilczyca już biegła do swojej przyjaciółki.
Blondynka wyglądała na zdziwioną.
- Co w tu robicie?
- Um. - wilczyca wydała z siebie niezidentyfikowany odgłos. - Moire się tu wprowadza.
- Naprawdę? To świetnie. - udała zadowoloną.
- A Ty co tutaj robisz? - Moire spytała podejrzliwie.
Blondynka spochmurniała.
- Tak się przechadzam.- Chwyciła teatralnie za końcówki sukienki.
- Po apartamentach?- spytała wampirzyca podejrzliwie.
Blond-włosa ucięła temat.
- A więc..Apartament. Dobry wybór. Choć osobiście preferuje wille.- pociągnęła dziewczyny do windy. 
Moire wcisnęła czerwony przycisk.
- Kiedyś mówiłaś ,że małe drewniane domki.
Wampirzyca cały czas zachowywała się dość dziwnie.
- Po przemianie gust się zmienia. - odparła wyprowadzona z równowagi. - Chyba coś o tym wiesz, prawda?!


Zaskoczona przytaknęła.
Co do diabła? Najpierw dziwny , blokujący facet , a teraz wprasza się do mojego mieszkania? Co jest grane? Rozmyślała kiedy winda leciała w górę.
..........................................
- Pójdziesz w końcu się z nimi zobaczyć? - wampir wskoczył na łóżko namiętnie całują, leżącą już na nim Aidę.
- Nie. - pochuchała na powoli schnące paznokcie. - W zasadzie planowałam mały wypad do centrum handlowego.


Chłopak skrzywił się.
- A co ja tam niby będę robił? - zrobił minę zbitego psa. - Zanudzę się na śmierć.
Ostatnie zdanie wywołało na jego twarzy figlarny uśmieszek.
- Tak właściwie, to nie idziesz. - napawała się wybitą z tropu miną Dereka. - Idę z moją nową przyjaciółką.
- Jaką nową przyjaciółką? - wyprostował się.
Wiedźmę zaczęło irytować całe to przesłuchanie.
W końcu ma prawo do prywatności. Jest niezależną , silną i piekielnie mściwą kobietą, która nie musi się nikomu z niczego tłumaczyć.
Wszystkie z tych myśli poszły jednak w niepamięć pod wpływem nieziemskich oczu wampira.
- Ugh..- wyraziła wstręt, co bardzo go zaskoczyło.
- Co?
- Denerwujesz mnie. - wstała do szafki i ubrała na siebie czarną bluzkę z małym dekoltem , prześwitującą na plecach.
Derek zerwał się wampirzym tempem, wtulił się w plecy dziewczyny.
- Bardziej podobało mi się bez tej bluzki.- zaczął delikatnie całować ją w szyję.
Uśmiechnęła się. Uwiązała go sobie wokół palca.
- Mi było bez niej wygodniej.
- To w czym problem? - wymruczał , powoli ją ściągając.
Przerwała mu.
- Nie będę paradować po twoim domu w staniku, kiedy jest tu twoja siostra. Poza tym sam mówiłeś ,że reszta twojego rodzeństwa może tu wpaść w każdej chwili, durniu.
- Nie lubię, jak to nazywasz moim domem. - obrócił ją.
- Kiedy tak właśnie jest. - pocałowała go. 
Nagle nastąpił wielki huk i brzdęk wypadających z zawiasów drzwi wejściowych.
- Czyżby..


- Tak to oni.


Ciąg dalszy nastąpi...

Wiemy ,że bardzo długo nie dodawałyśmy nic nowego, ale miałyśmy piekielnie dużo ważnych egzaminów. Myślę ,że kolejna część będzie znacznie szybciej.

środa, 13 listopada 2013

Rozdział 20

- Chyba dobrze jej poszło. - Cassie zaczęła rozmowę z Aidą.
Ta z kolei, powoli miała dosyć wszędzie chodzącej za nią Cass.
Mogłaby się odczepić - myślała. Nie chciała dać ludziom powodów do gadania,powiedźmy że Fairyspell'ówny mają trudną sytuację rodzinną.
- Cassie, małe kroczki! - powiedziała trochę zbyt dosadnie.
Osoby w promieniu trzech metrów pospiesznie opuściły swoje stanowisko.
- Co? - spytała ,ciut zdziwiona.
Wiedźma westchnęła parę razy dla uspokojenia i...
- Może tak, dałabyś mi choć chwilę ze samą sobą, huh? - warknęła - Wiem ,że dla Ciebie bycie samemu to koszmar bo tak naprawdę nikt Cię tu nie lubi, ale ja kiedy stoję sobie sama, cieszę się swoją nieskazitelną urodą i moją osobowością. W skrócie...jestem boska, każdy w tej szkole tak uważa.- rozglądnęła się po korytarzu - A Ty próbujesz się na mojej popularności wybić poprzez stanie ze mną koło szafki. Co jest bardzo przykre i żałosne.
Cass stała przez chwilę otumaniona.
- Widzę ,że przez ten rok, mocno się zmieniłaś...- uśmiechnęła się - Jesteśmy podobne i Ty to wiesz Aida. - popatrzyła się na parskającą wiedźmę - Jesteśmy pełne dumy, uprzedzeń i zabójczo pewne siebie. To jakby cechy rodzinne. Możesz udawać ,że nie chcesz mnie znać, ale obydwie wiemy ,że w głębi duszy, pragniesz pojednania. Więc ułatwmy sobie przyszłość i pogódźmy się.
- Chyba żartujesz.- uśmiechnęła się i wypowiedziała słowa szeptem do ucha Cassie - Ja Cię zniszczę.
Odchodząc trzasnęła szafką , a ta zachwiała się i o mały włos nie spadła na dyrektora.
- Panno Fairyspell. Proszę do gabinetu. Natychmiast. - powiedział miło ,aczkolwiek stanowczo.
- Taa..- roześmiała się - Już pędzę.
Mężczyzna  zdenerwował się , było to widać po jego minie.
Zamierzał się do ponownego wezwania uczennicy do gabinetu, kiedy to wiedźma zaczęła sterować jego umysłem. Dyrektor zaczął pleść głupoty.
- Lubie ser, na plackach, twarożek jest najlepszy. A likier, likier na budyniu, to dopiero deser.  Pomidory i ogórki ubrane w nasze koszulki ,ooow.- podśpiewywał - Lubię Ciebie , lubię je, zjem ich ile tylko chce, ooow. Zjem cebulę , zjem brokuły, Pani Arats to knur bury , ooow.
- Co Pan wyrabia? - dopadła go rzeczona nauczycielka
- Jest Pani tak piękna. - dotknął jej policzka - Jak moja świnia, imieniem Boczuś.
Aida nie wytrzymała i roześmiała się, po czym wyszła z głowy dyrektora i zostawiła go osłupionego.
- Boczuś? Porównał mnie Pan do Boczusia? Nie jestem żadną spasoną świnią! - krzyknęła
- Czy Pani nazwała Boczusia spasioną świnią? - dodał podniesionym tonem , po czym doszedł do pewnych wniosków. - Wie Pani co, chyba powinniśmy skończyć te rozmowę. 
- Tak Pan sądzi..? - kiwnęła głową na Pana Dyrektora i odeszła.
- Jak było? - po trzech lekcjach Aidzie w końcu udało dorwać się do wilczycy.
- Było...- zaczęła. - Szybko. I twardo.
Czarownica zdziwiła się lekko.
- Siedziałam na szafce.- oznajmiła pospiesznie.
- Kto by pomyślał. - uśmiechnęła się i chwyciła Maiccę pod rękę. - Umówisz się z nim?
- Dotarliśmy już do trzeciej bazy. - popatrzyła na nią głupio. - Po co mam się z nim umawiać?
- Nie wiem. Rób co chcesz. - zawróciły widząc nadchodzącą Cassie. - Mam jej dość. Idiotka.
Wilczyca jednak miała odmienne zdanie.
- Nie jesteś dla niej trochę za ostra? W końcu to twoja siostra, jedyna. Może dasz jej szansę? Zrobię imprezę, zaproszę ją , ok?
- Po pierwsze ,to wiele o mnie nie wiesz. Po drugie, to twoja impreza zapraszaj kogo chcesz. - bawiła się wisiorkiem.
Maicca zapatrzyła się.
- Piękny. - jej oczy rozświetliły się. - Jeszcze go na Tobie nie widziałam. Skąd go masz? - nie mogła oderwać wzroku.
- Derek mi go dał. - uśmiechnęła się na myśl o chłopaku. - Mówił,że w ten sposób próbuje mi pokazać ,że zależy mu na mnie. To prezent.

- Kupując Ci drogi naszyjnik?- zbulwersowała się. - Przecież każdy wie ,że on ma kasy jak lodu.
Wiedźma zirytowała się.
- Nie kupił go. - rzuciła wymądrzającym się tonem, po czym dodała pełna dumy. - Należał do jego rodziny. Był przekazywany z pokolenia na pokolenie. Jak wiadomo Derek się dzieci nie doczekał, więc leżał u niego w szafce i podobno czekał na odpowiednią okazję.
Jedyne co wydała z siebie wilczyca to "wow".
- Nie sądzisz ,że powinnaś już przestać? - dokończyła widząc pytającą minę Aidy. - Przestać do zwodzić. Najwidoczniej chłopak coś do Ciebie czuje, skoro Ci powierzył tak ważną dla niego rzecz. Według mnie powinnaś mu powiedzieć prawdę. 
Wiedźma stanęła zaciekawiona i wkurzona jednocześnie. Nikt mi nie będzie rozkazywał.- pomyślała.
Wstrzymała się jednak chcąc wysłuchać dziewczyny.
- O co Ci chodzi? - powiedziała najspokojniej jak potrafiła, miała jednak zaciśnięte pięści.
- Obydwie wiemy ,że jesteś z nim dla seksu i drogich prezentów.
- Że co proszę?! - wybuchła.
- Oj, błagam. Wszystkie o tym wiemy. To nawet widać po twoim zachowaniu przy nim. - zmieniła ton na bardziej oskarżycielski.
Wiedźma prychnęła.
- Próbujesz mi powiedzieć ,że zachowuje się jak dziwka?! - jak zwykle ,przy emocjonujących momentach , wiedźma powoli traciła kontrolę nad mocami. Na korytarzu zrobiło się nieprzyjemnie szaro i zimno.
- Ty to powiedziałaś , nie ja. - przytaknęła, co rozbawiło dziewczynę.
- Wiesz co? - zaczęła śmiejąc się. - Nie wiem czy zauważyłaś ,ale to Ty wskoczyłaś wczoraj chłopakowi do łóżka, a właściwie to na szafkę , chwilę po tym jak się nam przedstawił. Ja, może i nie znałam Dereka osobiście , ale słyszałam o nim setki historii. Ty przespałaś się trenerem.- prychnęła na dźwięk ostatniego wyrazu. - Po minucie znajomości. Nie wiesz o nim nic, a jednak z nim to zrobiłaś. Nie jesteś więc, wielkim autorytetem , wiesz?! A moja relacja z Derekiem to tylko i wyłącznie moja sprawa, rozumiesz?!
Dała upływ emocjom. Na zewnątrz zrobiło się ponuro , wręcz czarno, a z nieba poleciało parę srebrnych błyskawic, tłukąc się niemiłosiernie.
Przed szkołą zebrał się nagle stos czarnych ptaków, latających wte i we wte .

- Hej , Aida. - przybiegła Cassie. - Wszystko w porządku?
- Tak.- wysiliła się na normalny ton. Po sekundzie wszystko wróciło do normy.
Wilczyca poszła w swoją stronę , nie żegnając się.
- O co poszło? - spytała czując ,że coś jest nie tak.
- Właśnie się dowiedziałam ,że jestem dziwką. I ,że jestem z Derekiem dla drogich upominków.- uśmiechnęła się sztucznie i poszła w przeciwną stronę niż Maicca. Cass za nią poleciała.
- Powiedziała Ci to dziewczyna ,która wczoraj przespała się gościem , którego znała dwie minuty? - była rozbawiona.
- To samo jej powiedziałam. - uśmiechnęła się.
Stanęły przy jej szafce.
- Słuchaj.- zaczęła Cass. - Ja wiem ,że to co zrobiłam , jest niewybaczalne ,ale bardzo bym chciała ,żeby kiedyś...
- Zacznijmy od początku. - przerwała jej - Po prostu...- zamyśliła się. - Uznajmy ,że nie mamy wspólnej przeszłości. Nie znamy się. - popatrzyła na Cassie i wyciągnęła rękę. - Jestem Aida.
- Cassie Fairyspell. - uśmiechnęła się szeroko.
- Mam pewny pomysł. - uśmiechnęła się Aida.- Maicca urządza imprezę. A gdyby tak ,zrobić w tym samym czasie u nas? - na jej twarzy zagościł diaboliczny uśmieszek.
- Świetnie. - nie kryła zadowolenia. - Tylko jest mały problem. Rodzice będą w domu jeszcze tydzień.
- Kiedy dowiedzą się ,że ze sobą przebywamy i nie próbujemy się zabić, wyjdą z domu, bez zbędnych komplikacji. 
Dobry humor Cass nie mijał.
- To kiedy robimy tą imprezę?
- Jutro.
- Mam coś dla Ciebie. - Cass wyciągnęła z torebki szare pudełeczko.
Dziewczyna otworzyła je , w środku znajdował się srebrny pierścionek.
- Będzie pasował do naszyjnika. Dostałaś go od Dereka?
- Tak. Dzisiaj rano.
- Wszystkiego najlepszego.- nie wiedziała , czy wypada , jednak przytuliła dziewczynę.

........................................................
* Po szkole *
- Co Ty robisz z tymi walizkami? - spytała Aida kiedy weszła do domu.
- Kupiłam małe mieszkanko. Niedaleko Dylana. - Moire uśmiechnęła się nieśmiało. - Nie chcę wam już zajmować miejsca. Raz tułam się tu , raz u Maiccy. Ja chce w końcu mieć , coś mojego.
- Rozumiem. Czemu akurat teraz? - była zdziwiona.
- Aida. - zaczęła łagodnie. - Mieszkałyśmy tu i było fajnie , ale teraz Ciebie tu nie ma , bo śpisz u Dereka, są tylko twoi rodzice i siostra. Jak już mam trochę lat i chce wreszcie pożyć.  Obydwie musimy od siebie trochę odpocząć. Dobrze nam to zrobi. - przytuliła się do dziewczyny i wyszła.
Miło, bardzo miło.- pomyślała.
- Aida. - matka ucieszyła się widząc dziewczynę.
- Hej. - uśmiechnęła się do matki. - Gdzie tata?
- W biurze, liczy koszty przebudowy hotelu w Nowym Jorku. Planujemy poszerzyć korytarze i dodać dwa apartamenty.
- Fajnie. - udała, choć matki nie przekonała.
- Tak, widzę jak Cię to ciekawi. - roześmiała się. - Pewnie chcesz urządzić imprezę urodzinową?
- Nie. Właściwie nie.- ucięła temat. - Miałam mały plan ,żeby imprezę urządzić jutro. - popatrzyła na matkę, oczekując na reakcję.
- Zamierzasz zaprosić Cassie...? - zapytała dość niezręcznym tonem.
- Właściwie to, planowałyśmy ją urządzić razem.
Pani Fairyspell przez parę sekund stała w kompletnym szoku, nie wiedziała co powiedzieć.
- Naprawdę? - rzuciła się na wiedźmę z uściskami. - Tak się cieszę!
- Yhy...- próbowała się wyswobodzić. - Widzę.
- Pojedziemy jutro...- próbowała coś wymyślić. - Na ryby.
- Aha.Spoko.
- Wracasz do domu? - krzyknął ojciec uradowany, najwyraźniej podsłuchiwał całą rozmowę.
- Jeszcze nie wiem. - odpowiedziała szczerze. - Myślę nad tym.
- Dobrze. - uszanował decyzję córki, choć w jego głosie słychać było nutkę rozczarowania. 
- Mamy coś dla Ciebie. - oznajmiła uradowana matka. - Chodź.
Matka chwyciła ją za rękę, a ojciec przepasał jej oczy czarną szmatką.
Szli tak przez chwilkę, aż w końcu usłyszała szum wody. 
Sekundę potem stała bez opaski.
Ogród wyglądał dokładnie jak marzenie senne ,które miała w dzieciństwie.
 Na środku stał średniej wielkości wodospad, z którego sączyła się niebieściutka woda.
Do miejsca prowadziły szaro-niebiesko-fioletowe kafelki ,ułożone w zawijaną ścieżkę, która uformowana była ,różnej maści kwiatami.
Wokół wodospadu pięły się zielone drzewka z długimi zwisającymi liśćmi ,na których co jakiś czas znajdowały się kwiatuszki koloru morskiego.
Trawa wyglądała jakby była błyszcząca.
Co jakiś czas widać było purpurowe ławeczki, z miejscami dla czterech osób.
- Jest pięknie.- nie potrafiła znaleźć pasującego tu określenia.- Skąd o tym wiedzieliście?
- Cassie pokazała nam twój sen. Podglądnęła go kiedy jeszcze byłyście małe. - uśmiechnęła się mama.
- Co za szpieg..- uśmiechnęła się. - Jest bosko. Dziękuję.
- Pójdziemy już.- oznajmił tata.
Dziewczyna przytaknęła i usiadła na jednej z ławeczek.
Podziwiała roślinność i wsłuchiwała się w szum wody.
Chwilę potem zadzwonił telefon.
- Słucham?
- Wpaść po Ciebie? - usłyszała w słuchawce znajomy głos.
- Tak. Chcę Ci coś pokazać.
- Stało się coś? - zaniepokoił się.
- Nie. Po prosu chcę ,żebyś coś zobaczył.
- Co na przykład? - droczył się.
- Piękne rzeczy. - nie dawała za wygraną.
- Hmm...na przykład wodospad z szumiącą wodą?
- Skąd..? - wypadł jej telefon. Wampir zaskoczył ją , całując w środek szyi.
Przesunęła się tak ,aby złożyć na jego ustach pocałunek.
- Chcesz ,żebym dostała zawału? - spytała rozbawiona z wyrzutem.
- Coś Ty. - pocałował ją jeszcze raz, tym razem siedząc już na ławce. - Jesteś smutna.
- Nie. Nie jestem smutna. - zaprzeczyła.
- Widzę po oczach. Co się stało?
- Nic. Właśnie o to chodzi ,że nic. Nie jestem smutna, jestem zawiedziona.
Derek popatrzył na nią pytającym wzrokiem.
- Widzisz, urodziny to zawsze była dla nas wielka sprawa. Mam na myśli, mnie , Moire i Maiccę.
Kiedy Moire miała urodziny wynajęłam cały klub w Los Angeles ,żeby było fajnie. Albo ,kiedy kiedy Maicca kończyła 16 lat , zorganizowałam przyjęcie niespodziankę, tylko ,że było to ognisko. Zaprosiłam wszystkie wilkołaki jakie znałam , chociaż ich nie cierpię. - westchnęła. - Tymczasem , kończę dzisiaj siedemnaście lat. To dla mnie ,coś wielkiego. Jakby mały kroczek, w dorosłość. - uśmiechnęła się do niego, kiedy chwycił ją za dłoń. - A Moire ,nie zwracając nawet na mnie uwagi, wyprowadziła się stąd. Mówiła ,że chce się usamodzielnić. Nie winię jej za to, ale dzisiaj? Musiała to zrobić akurat dzisiaj? Chciałam ,żeby ten dzień był wyjątkowy. - rozkleiła się. - Zapomniała, tak samo jak Maicca. Tylko ,że ona pobiła rekord. Powiedziała mi ,że jestem dziwką. Oznajmiła mi ,że wie ,iż jestem z Tobą dla seksu i drogich prezentów. Pomijając ,już ich dzisiejsze zachowanie, to jest mi przykro, bo nawet moja siostra pamiętała. Dała mi pierścionek. A byłam dla niej bardzo niemiła. Po prostu...Inaczej wyobrażałam sobie ten dzień.
- Rozumiem Cię.- pocałował wiedźmę w czoło i nie odchylał swojej twarzy od jej, siedzieli tak ,a dzieliły ich tylko centymetry. - Wiem ,że nie jesteś ,ze mną dla seksu i prezentów. - uśmiechnął się.
- Skąd wiesz? - popatrzyła się mu w oczy. - Jestem złym człowiekiem, każdy Ci to powie.
Uśmiechnął się rozbawiony.
- Tętno. Trzymałem twoją ,rękę kiedy o tym mówiłaś. Podskoczyło. Mówiłaś o czymś , nieprawdziwym. - przytulił ją do siebie. - A po za tym, wcale nie jesteś zła.
- Nie wiesz o mnie wszystkiego. - oznajmiła zgodnie z prawdą.
- Wiem. Za o Ty wiesz dużo o mnie. - na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech.
Odchyliła się od niego i spojrzała podejrzliwie.
- Skąd to wiesz?
- Okay. Przyznaje się. - zarumienił się. - Jak spałaś wszedłem Ci do głowy. Twoja bariera , jest wtedy słabsza, choć i tak nieźle się nagimnastykowałem.
- Co zobaczyłeś? - spytała zaciekawiona, nawet zdziwiła się ,że nie była na niego zła. Jego, również to zaskoczyło.
- Wszystko co Moire Ci o mnie opowiedziała. - uśmiechnął się.- Streściła niezły kawał z mojego życia.
- Tak. - odwzajemniła uśmiech. - Ona nie umie trzymać języka za zębami.- ponownie wtuliła się w chłopaka.
- Starzejesz się , kochanie. - roześmiał się.
- Powiedział  tysiąc letni facet. - prychnęła. - Umawiam się ze starcem.
- Za to ja z dzieckiem.
- Dobraliśmy się. 
.......................................................
- Ładne to mieszkanko. - oznajmiła wilczyca. - Tylko małe , jakieś.
- Nie potrzebuję dużego.
- A imprezy? - rzuciła z niedowierzaniem.
- Nie zamierzam urządzać tu imprez.- oznajmiła rygorystycznie.
- Rozumiem czemu nie chcesz mieszkać z Aidą, ale czemu nie chcesz u mnie?- spytała z wyrzutem.
- Chcę czegoś swojego. Chcę poczuć się odpowiedzialną za siebie. Chce żyć.
- Jest jeden problem ,koleżanko. Jesteś martwa. - dodała troszkę chamsko.
- Co Cię dziś ugryzło? Słyszałam ,że z Aidą ,też się dziś pokłóciłaś. Ze mną też do tego zmierzasz?- spytała spokojnie Moire
- Aida zachowuje się jak dziwka. Jest z Derekiem, tylko dla seksu i pieniędzy, które on przeznacza na prezenty dla niej.- powiedziała pewna siebie.
- Czy Ty siebie słyszysz ? Nie masz pojęcia o czym mówisz! - zdenerwowała się. - Pierwszy raz widzę ją tak zaangażowaną. Widziałaś ich ze sobą ,jakieś dwa razy i zgrywasz ekspertkę. A po za tym, choćby nawet była ,z nim tylko z takich powodów, to nie nam ją osądzać! Jesteśmy jej przyjaciółkami na Litość Boską!
- Co nie zmienia faktu , że kiedy się jej nudzi, to potrafi ,się przespać z całą drużyną pływacką. - krzyknęła.
- Aida spała z kimś tylko raz ,przed Derekiem. Może gdybyś jej nie oceniała na każdym kroku, tylko z nią porozmawiała to by Ci o wszystkim opowiedziała. - wrzasnęła. - Poza tym , sama wczoraj kochałaś się z nowo poznanym trenerem. Myślisz ,że możesz ją nazywać dziwką, kiedy sama postąpiłaś , nawet gorzej?!
- Aida od dawna zachowuje się jak nienormalna. Po prostu od niedawna to zauważam. A kochałam się z nim bo chciałam, nie dostałam nic w zamian, tak jak Aida.
- Aida ,nic od Dereka nie dostała. A nawet ,jeżeli dostała to na pewno, nie dlatego ,że z nim spała, tylko dlatego ,że coś dla niego znaczy, Ty baranie.
- Nic nie dostała? To czemu paradowała dziś po szkole, w wisiorku należącym do jego zmarłej już rodzinki , huh?
Moire zdziwiła się.
- Skoro jej go dał , to chciał, nie zrobił tego bo ona tego chciała. Skąd u Ciebie taka zmiana? Czemu tak się jej czepiasz? - dociekała.
- Dzięki Rebecce, zauważam rzeczy ,na które nie zwracałam uwagi wcześniej. Też powinnaś, spojrzeć  na nią z innej perspektywy. 
Wypowiedziała ostatnie słowa i wyszła, trzaskając drzwiami.
- Grr..Co za osioł! - wrzasnęła do trzęsących się drzwi.
Wróciła do porządków w kuchni.
.........................................................
- Urządzamy z Cassie ,jutro imprezę.- pochwaliła się. - Przyjdziesz?
- Z Cassie? - spytał zdziwiony.
- Zawarłyśmy taki, jakby układ,że nie mamy wspólnej przeszłości. Zaczęłyśmy od początku.
- Bądź ostrożna. Z własnego doświadczenia wiem, że rodzeństwo ,może wiele namieszać.
- Co masz na myśli? - zaciekawiła się.
- Pamiętasz brunetkę z mojej sypialni?
Popatrzyła na niego mrożącym krew w żyłach wzrokiem.
- Trudną ją zapomnieć. - udawała spokojną.
Ewidentnie go to rozbawiło.
- To Jenna. Moja siostra. Wampir.
Przypomniał się jej sen. Musiała zrobić dziwną minę, bo chłopak od razu zareagował.
- Śniła mi się. Też miała na imię Jenna. I też była twoją siostrą. I też wampirem.
- Zdolność jasnowidzenia ?
- Raczej nie. W tym śnie chciałeś mnie zahipnotyzować ,do nie używania mojej mocy, a ja próbowałam Cię zabić, po czym twoja siostra o mało nie zabiła mnie. I byłeś ranny.
- Masz dziwne sny. - oparł brodę na jej głowie.
Ona jedynie przytaknęła.
Sielanka nie trwała długo, za chwilę przyszła Cassie.
- Cześć. - stanęła koło nich, Derek jednym ruchem wziął Aidę na kolana ,aby zwolnić trochę miejsca.
- Siadaj.- pokazał jej miejsce.
Podziękował i usiadła.
- Piękny ten naszyjnik. - zachwyciła się.
Chłopak ucieszył się.
- Należał do mojej rodziny od wieków. Był przekazywany dzieciom. Kolejka, że się tak wyrażę, skończyła się na mnie.
- No tak, jesteś jeszcze młody. Pewnie przekażesz ,jeszcze ten wisiorek dziecku. - pocieszyła go.
- Umm..-nie wiedział co powiedzieć.- To raczej nie będzie możliwe.
- Czemu? - nie dawał na wygraną.
Aida przestała bawić się jego koszulką i burknęła.
- Bo jest wampirem. - uśmiechnęła się, do zaskoczonego chłopaka.
- Och.- westchnęła Cass.- Nie wiedziałam.
- Nie szkodzi. I tak na Aidzie wygląda najpiękniej.
Dziewczynie komplement spodobał się na tyle, że złożyła na jego ustach szybkiego buziaka.
Cassie uśmiechnęła się, kiedy wampir zrobił smutną minę, gdy Aida odepchnęła jego twarz od swojej.
- Właściwie , to przyszłam, tu z pewnego rodzaju misją.
- Jaką...?- wampir bardzo się zaciekawił.
- Rodzice mówili,że muszą z nami o czymś porozmawiać. Mieli to zrobić jutro, ale robimy imprezę, a oni gdzieś jadą. 
- Mam sobie pójść? - spytał całkiem serio.
Obydwie zaprzeczyły w jednej sekundzie.
* W domu *
- Myślałam ,że jesteście same.- rozczarowała się matka. - Ale dobrze , usiądźcie.
Wiedźma popatrzyła na wampira przepraszająco.
- Widzicie...- zaczął ojciec.- Życie czasami się komplikuje. Ale czasem to dobrze. Na przykład, pierwsze małżeństwo waszej matki rozpadło się, ale dzięki temu znaleźliśmy siebie i mamy was. Ale komplikacje są czasem  naprawdę duże. Jak wtedy ,kiedy jedyny rodzic umiera.
- Tata próbuje powiedzieć...- westchnęła matka. - Że ,mój dawny wybranek umarł.
- Przykro mi. - Aida powiedziała , niezbyt przekonywująco.
- I zostawił dwoje nastolatków.
- Biedni. - dodała Cassie.
- Moje dzieci z poprzedniego małżeństwa.- dodała pospiesznie.
- Że co?!- wrzasnęły w tym samym momencie.
- I ukrywałaś to cały czas?! - warknęła Aida.
- Nie mieszałam ich do waszego życia, i tak było skomplikowane.
- Ale ważniejsze , jest to ,że przyjadą tu za dwa dni i zamieszkają. - oznajmił ojciec.


Prosimy o komentarze.