- Co ?!! –
dziewczyny zerwały się na równe nogi. – Jak to jej nie ma ?!
- Tak jak
słyszycie ! – wkurzyła się Maicca i wyprostowała momentalnie marszcząc brwi –
ale z tych wybuchów wnioskuję, że jest blisko… - Moire odwróciła się
błyskawicznie do okna.
- Cholera –
na zewnątrz wszędzie unosiły się tumany dymu i kurzu.. Wampirzyca
spojrzała jednoznacznie w oczy wilczycy.. – Łowcy.
………………………………………………………
Dla Aidy nic
już się nie liczyło. Szła przez miasteczko ciskając dookoła piorunowe kule. W
środku miała już tylko pustkę.. Pustkę, którą wypełniała złość. „Mega złość” –
pomyślała wiedźma rzucając kolejną kule w budynek stojący na jej drodze.
Przeszła obojętnie przez zgliszcza, które po nim pozostały. Ręce świeciły jej
nowymi wyładowaniami i wtedy go zobaczyła..
- Proszę,
proszę.. Wiedziałem, że przyjdziesz prędzej czy później.. Jak widzę wcześniej –
uśmiechnął się triumfalnie opierając o jeszcze stojący dom.
- Co za zaszczyt…!
Sam przywódca ! No nie wierzę ! – odparowała Aida zgryźliwie po czym cisnęła
wielką kulą ognia
- Nie tak
ostro – zrobił zręczny unik. – Ale, ale.. Zdaje się, że mam coś co do ciebie
należy…
- Często się
tak powtarzasz ? – wiedźma dawała upusty swojej złości atakując przeciwnika.
Właściwie sprawiało jej to przyjemność.. a gdyby tak go jeszcze trafić..
uśmiechnęła się złośliwie.
- Poznajesz
? – Łowca uśmiechnął się wyciągając przed siebie rękę z .. naszyjnikiem. Czas
się zatrzymał. Stała i patrzyła. – Biedny Hoyt.. potrzebował cię.. naszyjnik
wysyłał ci mocne impulsy…nawet ja je czułem, ale ty ich nie czułaś.. A on nadal
mógł żyć.. Ale nie.. Bo ktoś zgubił ten wisiorek.. – drażnił się z nią. – Och i
popatrz jak się role odwróciły.. Teraz ty potrzebujesz pomocy, ale też jej nie
dostaniesz.. dziewczynki sobie smacznie śpią więc ci raczej nie pomogą – na
jego usta wypłyną złośliwy uśmiech. – Wszyscy mówią ,że jesteś naprawdę
odważna, chyba zaczynam wierzyć…Chociaż w tym przypadku odwaga łączy się z
głupotą – wyszczerzył zęby
- Jesteś
pewny ?! – dobiegł krzyk zza Aidy i z ruin wyszły Maicca razem z Moire.
- A już
myślałem, że zostawicie tego walca dla nas – Łowca zaśmiał się ponuro.
- Dorwę go
kiedyś – zwróciła się Maicca do towarzyszek.
- No to właśnie masz okazję – uśmiechnęła się
wampirzyca odsuwając na bok. Można powiedzieć, że to był jeden idealnie
zorganizowany zespół.
- No to
zaczynamy – powiedziała wilczyca uderzając nadal nie kontaktującą wiedźmę w
twarz i błyskawicznie się schylając. Usłyszała nad sobą tylko głuchy syk który
wydały kule Aidy.
- Za co ?!!
– wkurzyła się wiedźma.
- Ale
przynajmniej go trafiłaś – uśmiechnęła się Maicca wskazując dymiący się płaszcz
Łowcy.
- Wolałabym
celniej – Aida posłał jej uśmiech grozy.
W momencie
kiedy Łowca próbował ugasić swój czarny płaszcz, Moire nie zwlekając dłużej
wyrwała mu naszyjnik i rzuciła Aidzie, która momentalnie go ubrała. Aida nie
czekając na to co zamierzają zrobić jej przyjaciółki podeszła do Łowcy i
zaczęła go dusić.
- Żałosne –
wyburczał – Nawet dusić nie potrafisz bez użycia mocy
Po ostatnim
zdaniu wrzasnął , a wszystko co usłyszały dziewczyny to przeraźliwy odgłos
łamanej kości.
- Aida. Nie
chcesz go zabić…-podeszła do niej Moire
- Zabił
Hoyta – odpowiedziała spokojnie
- Pomyśl
zabijesz go teraz, a co potem..? Nie zwrócisz w ten sposób życia Hoytowi…-
oznajmiła Maicca
- Czyli mam
go tak po prostu puścić?!Czy wam się na mózg rzuciło..?!
- Nie to mam
na myśli! Weźmy go do do domu…Dowiemy się gdzie przetrzymują ludzi ! -
krzyknęła Maicca
- Wy
paskudztwa – zakrztusił się – Nie jesteście ludźmi – jęknął z bólu – Moi ludzie
znajdą mnie, a wtedy wszystkie skończycie tak jak biedny Hoyt
- Aida…
Zanim
dziewczyna dokończyła wiedźma przeniosła ich wszystkich do piwnicy,
pomieszczenie było naprawdę straszne…ciemne i ponure.
- Zamierasz
go posadzić na podłodze i przesłuchiwać?! – spytała jadowitym tonem wiedźma,
podczas gdy Łowca powoli dochodził do siebie
- Nie..
zmienię i za każde nieodpowiedziane pytanie będę atakować..- uśmiechnęła się
Maicca po czym jak powiedziała tak też zrobiła
- Gdzie są
ludzie? – pytała Moire
- Wiecie, że
macie lukę w pieczęci?-spytał rozbawionym tonem – Jestem zaproszony i to przez
samą właścicielkę – spojrzał na Aidę siedzącą na kanapie – Będę mógł tu wejść
kiedy tylko będę chciał
- O ile
przeżyjesz – uśmiechnęła się Moire
Maicca
zaczęła warczeć i zbliżać się do chłopaka, kiedy już wyszczerzyła kły i miała
zaatakować… do pomieszczenia wpadła Reb.