- Jest coś o czym nie wiesz...- Cassie zaczela.
- Mianowicie? - Aida schodzila po schodach poprawiając wywijającą się sukienke.
Była ona na tyle krótka ,że po wywinieciu sie ,zaslania tylek tylko paroma centymetrami.
- Szesnaście lat i taka kiecka? Zawsze sie tak ubierasz na imprezy? - Chace podszedl do dziewczyn.
Grr...Znowu on? Nie ma nic lepszego do roboty? A może by go tak zamrozic? Pewnie nie wiedzialby co sie dzieje - myślala.
- Tak sie śmiesznie sklada, że mam siedemnaście lat i ubieram sie tak jak mam na to ochote. Masz z tym jakiś problem? - warknela.
- Żadnego.- roześmial sie. - Gdzie wlaściwie idziemy?
Idziemy? Jakie Idziemy?
Aida popatrzyla na Cassie, a ta spoglądala na nią wzorkiem mówiącym "mialam Ci powiedziec".
- Powie mi ktoś? - ciągnąl chlopak.
W domu przez minute panowala cisza, potem na dól zeszla Daisy.
- Co sądzisz? - spytala brata.
Chwile sie tak na nią gapil, aż w koncu wycedzil.
- Pieknie. Widzisz Aida, powinnaś brać przyklad z Daisy. Patrz jaki ma fajny styl. - Próbowal dopiec dziewczynie.
- Tak się sklada Chace, że to sukienka Aidy, pożyczyla mi ją.
- Otóż to. - Aida wyraźnie się ucieszyla zawstydzeniem przyrodniego brata. - Chodźmy już.
* Kolo apartamentowca *
- Schodzicie? - Aida zadzwonila do dziewczyn.
#Dzwonek domofonu#
- Chyba chce żebyśmy weszly...- Cassie popatrzyla na nadal stojącą Aide.
- No co Ty?! Serio? Nie wpadlabym na to...
Mysli chlopaka krążyly wokól luksusów ,w których jego przyrodnie siostry codziennie sie obracają.
W krótce stali już pod drzwiami Moire.
- Aida! - krzyknela Maicca i rzucila sie na dziewczyne. - Niespodzianka.
- Umm. - wydala z siebie dzwiek. - Że jak?
Popatrzyla na wilczyce jak na niezrownowazoną psychicznie, co nie umknelo stadzie gosci rozmieszczonym po calym apartamencie.
- Nie bede owijala w bawelne...- zaczela Moire. - Zapomnialysmy. Bądźmy szczere , tak bylo. Chcemy Ci to jakoś odplacic. Pozwol nam na to.
Co za glupia sytuacja. I co niby ma zrobic, wyjsc i zepsuc wszystkim noc? Ugh...
- Okay. Wlacz lepiej muzyke, bo Ci ludzie Cie zaraz zlinczują. - wysilila sie na usmiech.
* Jakiś czas później *
- Jego rodzina jest nienormalna. - wiedźma opowiedziala dziewczyną historie o Dereku. - Do tego Ci nowi przybysze w moim domu..- popiła lyk ,ktoregoś z kolei drinka. - Daisy jest okay, ma niezly styl. Zaproponowala mi nawet pomoc w sprzataniu szafy.Ale ten caly Chace...- prychnela. - Arogancki, pewny siebie bufon, nie akceptujący panującej w tym domu monarchi. Czyli mnie na samej górze. - dolala sobie alkoholu.
- Brzmi znajomo. - Moire zabrala glos. - Wiesz ten Chace , jest chyba do Ciebie bardzo podobny.
- Że co prosze...? - zdziwila sie.
- Wiesz...Daj mu szanse. Widzialas sie z nim jeden dzien, a juz go skreslilas. A jak Cassie?
- Cassie. Hmm...-zastanowila sie. - Chyba są w dobrych relacjach. Mieszkają ze sobą już pare dni, wiec sie tolerują.
Maicca zainteresowala sie.
- Wrócilaś do domu?
- Na jakiś czas. Tak bedzie najlepiej.
- Gadalaś z rodzicami na temat powrotu...- wampirzyca ugryzla sie w jezyk.
Aida od razu wiedziala co miala na mysli.
- Nie. Jeszcze nie. - wypila kolejną szklanke trunków. - Wątpie czy pozwolą im teraz wrócic.
- Twoi rodzice czy rada ?
- Oboje. - zamyślila sie. - Gdyby moi rodzice chcieli ich powrotu to Anastasia i Loren byliby tu już jutro.
Wilczyca nie wiedziala o czym rozmawiają.Czemu mają sekrety?
- Kto to Anastasia i Loren? - spytala wprost, czym troszke zbila wiedźme z tropu.
No tak. Przecież nigdy nie rozmawiala o tym z Maiccą.
- Moje rodzenstwo. - alkohol wlewal sie w nią co chwile. - Nigdy się o nich nie zgadalo. - probowala sie usprawiedliwic.
Wilczyca mocno sie zdziwila.
- Ile Ty masz tego rodzenstwa?? - byla w szoku.
- Dużo. - wymsknelo sie wampirzycy.
Rozbawila wiedźme.
- Cassie, Anastasia i Loren to moje prawdziwe rodzenstwo. Daisy i Chace to dzieci mojej mamy z poprzedniego związku.
- Aha. Kiedy dowiedziałaś się o o nich? - miała na myśli Daisy i Chace'a,
- Parę dni temu.
Do apartamentu wszedł Dylan, Moire od razu go zauważyła.
- Muszę do niego iść. - poprosila.
- Leć. - odpowiedzialy chórkiem.
* Godzinę później *
- Ty musisz być Aida. - chlopak podszedl do wilczycy.
- Czemu szukasz Aidy?
Oczywistym okazalo sie ,ze nie mal racji, spochmurnial.
- Sprawa prywatna.
Zignorowal ją i odszedl, a ta pobiegla do przyjaciólki.
- Szuka sie jakieś ciacho. - oparla sie kolo wiedźmy.
- Doprawdy? - ucieszyla sie. - Przystojny?
- Boski. Umięśniony, wysoki brunet.
Do glowy wiedźmy zaczely przyplywac myśli nie godne nasladowania.
- Mówił czego chce?
- Groźnym tonem "SPRAWA PRYWATNA"...- zaakcentowala słowa chlopaka.
- Chyba wiec powinnam przekonac sie o co chodzi. - ucieszyla sie, ze ma pewnego rodzaju misje, dawno sie w to nie bawila. - Który to?
Maicca nakierowala Aide.
- Chyba nie znasz tu za wiele osób.- odezwala sie stojąc za nim.
Chlopak obrocil sie.
- Widząc co poniektórych ,wole ich nie znac. - odpowiedział wyraźnie zaintrygowany jej osobą.
- Czemu wiec tu jesteś? - uśmiechnela sie ,popijając drinka.
- Dużo pytan zadajesz. - uśmiechnąl sie nieśmialo.
Maicca wyraźnie obserwowala ich konwersacje.
Jak ona to robi, że tak latwo nawiązuje kontakty? -myślala.
- Taka już jestem. Wścibska i nachalna. - upila kolejny lyk fioletowej cieczy. - Ale wiekszość ludzi nie narzeka.
Wyraźnie flirtowala z chlopakiem, widziala ,że mu sie to podoba.
- Sluchaj. Gdyby nie to ,że jestem jakby w pracy to napewno bym z Tobą postał i pogadal, bo wydajesz sie ciekawa,ale niestety dopóki nie znajde tu pewnej dziewczyny, nie mam czasu. Znasz może Aide Fairyspell?
- Troche. - oznajmila. - To chyba jej impreza ,no nie?
- Tak, chyba.
- W sumie to znam ją nawet dobrze. Bardzo fajna dziewczyna.
Zainteresowal sie.
- Pokażesz mi ją?
- Pod jednym warunkiem.
Zaintrygowany spytal o co chodzi.
Lubil zagadki.
- Chce wiedziec czemu jej szukasz. - na jej twarz wkroczyl lekko szyderczy uśmieszek.
Chlopak byl w kropce, może jej chyba dać wymijającą odpowiedź?
- Aida Fairyspell to posiadaczka pewnego rodzaju poteżnej sily, która mnie bardzo interesuje.
- Czemu mam wrażenie ,że nie mówisz o sile fizycznej? - uśmiech zbladl.
- Dużo o niej wiesz ,co? - przybliżyl się.
- A Ty, chłopcze? - postanowila ciągnąc zabawe.
Polubil ją. Nie jest tak glupia ,jak inne nastolatki bawiące sie w tym miejscu.
Jest mądrzejsza.
- Jestem Max. Musze ją znaleźć ,albo bede mial klopoty.
Cóż, chyba czas sie ujawnic.
Zaczela powoli odchodzic.
- Jestem Aida. - widziala zdziwienie na jego twarzy. - I tez nie chce
klopotow.
Ostatnie slowa wypowiedziala nadzwyczaj poważnie i poszla do Maiccy, zostawiąc wybitego z tropu Maxa w kącie.
- Co chcial ? - dopadla ją wilczyca.
Dużo by opowiadac, a i tak nic z tej opowiesci nie wyniknie.
- Jakaś sprawa z moją mocą. Nie bede sie w to zaglebiac.
Uslyszały za sobą meski glos.
- Moglibyśmy porozmawiac? W cztery oczy?
Wilczyca niechetnie poszla w inna strone.
- Posluchaj mnie. Pewnie myslisz sobie, ze znalazles naiwną wiedźme,która zapatrzona w twój wygląd zewnetrzny wykona dla Ciebie jakieś trudne zaklecie. Otóż nie Max, czy jak Ci tam bylo. - zaczela odczuwac skutki wypitej ilosci alkoholu.
Rozbawila go.
- Nie uwazam Cie za naiwną. Jesteś jedną z najbardziej przebieglych osób , które kiedykolwiek pozałem. Jestem meskiem odpowednikiem wiedźmy, a Ty potrzebujesz mojej pomocy,żeby nie postradac zmyslów i nie rozwalic naszej planety.
Zaczela powaznie kwestionowac jego zdrowie psychiczne.
- Za dużo wypileś. - poklepala go po ramieniu i probowala odejsc, ale jej nie póścil.
- Nie mam zlych zamiarow.
- To mnie pusc, zanim Ci coś zrobie. - próbowala sie wyrwac.
- Jestem silnieszy, pod każdym wzgledem. Staram się Ci pomóc. - puścil ją. - Panujesz nad mocą? Nie dzieją sie dziwne rzeczy kiedy jesteś zdenerwowana? Nie tracisz kontroli w emocjonujących momentach?
Poważnie sie wystraszyla, skąd on o tym wie?
- Skąd o tym wiesz?- zdenerwowala sie.
- Przechodzilem przez to. - urwal wypowiedź.- Nie mam teraz czasu na rozmowe, znajde Cie jutro.
Ten dzien nie moze byc dziwniejszy.
- A jak zamierzasz to niby zrobic, huh? - byla przemądrzala.
- Przepraszam. - brzmialo szczerze.
- Za co...? - nie dokonczyla zdania.
Poczula przeszywającu ból na rece ,za ktorą ją złapal. Nigdy wczesniej nie czula niczego takiego. Czula jakby ktos kreślil nożem kólka na jej kości, chwilę potem poczula to w calym ciele.
Ból byl nie do zniesienia. W krótce zapadla ciemnosc i chlod.
Tak samo jak poprzednio przepraszam za bledy, typu brak spacji, zamieniona literka, czy brak ogonka. Spowodowane jest to psującą się klawiaturą.
Fajny :)
OdpowiedzUsuń