piątek, 6 września 2013

Rozdział 9

Drogi pamiętniku…

Wiedziałam ,że przeprowadzka tu to zły pomysł, niestety uparta matka jak zwykle dała o sobie znać… Kocham ją , ale czasem przegina…jak na przykład z moim rodzeństwem.
Nie są zwykłymi ludźmi, może nawet są trochę aspołeczni , jednak uważam ,że powinni tu z nami być… Nie byłoby łatwo.. Ba! Byłoby bardzo trudno zważywszy na to ,że się nie cierpimy jednak, nie stałoby się to co wczoraj miało miejsce! Cassie zrobiłaby tą swoją sztuczkę z oślepianiem ludzi…Czy to nie ironia? Wczoraj to ja zostałam oślepiona, a dzisiaj myślę o oślepieniu łowcy. Jednak nie patrząc na wczorajsze zdarzenia noc była całkiem udana. Nawet bardzo udana! Szczerze mówiąc nie wiedziałam ,że wampiry mogą… Przecież są martwi…Tak? Jak na kogoś kto na racjonalne myślenie nie powinien być w stanie tego robić był całkiem całkiem. Mam dobry humor. Dostanie mi się za to od Moire… Tak to jest jak ktoś z nadnaturalnych spiknie się z człowiekiem… Albo skończy jako trup ,albo jako zakładnik… Ah…Zakładnik…tylko po co? Mi ta cała Reb do niczego potrzebna nie jest. Dziewczyny uznały iż uznałam ją już za swoją…Guzik prawda! Jest dla mnie tak samo obca jak była, jednak nie chcę odbierać im nadziei… Myślę ,że to trochę żałosne iż pragnienia Moire sprowadzają się do mnie akceptującej jej marną przyj…koleżankę. Głupota. Mam szczerą nadzieję ,że Maicca wykaże się większą wyobraźnią. W nocy dzwonił tata… Chyba nikt nie odbiera telefonów w trakcie tych czynności… Muszę oddzwonić…Ah.. Może wieczorem…

Aida
Dziewczyna nałożyła na zeszyt zaklęcie i położyła go na czarnej półce nad łożem, wracając do wcześniejszej pozycji, polegającej na zajmowaniu połowy łóżka, straciła równowagę i wywróciła się na swojego towarzysza.
- Wiedziałem – oznajmił zaspany
- O czym? – odparła zdenerwowana swoją niezdarnością, zeszła z Dereka i usiadła na swojej połowie łóżka.
- Lecisz na mnie – powiedział z najsłodszym uśmiechem jaki dziewczyna może sobie wyobrazić.
- Straciłam równowagę! – wiedźma oburzyła się
- Wiem ,że jesteś niezdarna – rzucił prosto z mostu
- Że co proszę?! – wiedźma znacząco podniosło jedną z brwi
- Lubię jak się złościsz, a niezdarna jesteś..- uśmiechnął się – wczoraj parę razy byś się przewróciła , gdyby nie ja! – wstał i założył na siebie wczorajszy podkoszulek
- Może dlatego ,że nie wiadomo po co do rozbierania mnie użyłeś wampirzego tempa..! – oburzona podeszła do szafy i założyła na siebie purpurową sukienkę z dużym dekoltem.
- W bieliźnie Ci ładniej
Szelmowski uśmieszek na chwilę wybił wiedźmę z tropu.
- Mi we wszystkim jest ładnie – uśmiechnęła się
Zaczęła wychodzić kiedy się przed nią zmaterializował i zasłonił drzwi swoim ciałem.
- Co robisz? – spytała znudzonym tonem
- Chodź ze mną na kolację – uśmiechnął się – dziś wieczorem, restauracja.
- Jakby Ci to ładnie wyjaśnić – odwzajemniła uśmiech – to co się tu zdarzyło…Nie będzie ciągu dalszego. Było przyjemnie , ale nie oszukujmy się chodziło tylko o to.
- Kłamiesz – uśmiech zbladł
- Doprawdy? A skąd możesz to wiedzieć? – droczyła się
- Puls. Ludzie, mają jedną olbrzymią wadę… kiedy kłamią puls im skacze – ostanie zdanie jakby go rozweseliło
- Nie jestem człowiekiem! – warknęła i zaczęła go przesuwać. Nie udało się nawet o milimetr.
Jedyne co się stało to to ,że wampir odwrócił wiedźmę tyłem do siebie trzymając ją za ręce.
Przyłożył głowę do jej szyi i…
- Nawet nie próbuj! – warknęła i cisnęła w niego wyładowaniem atmosferycznym – Nikt nie będzie się na mnie żywił! Nikt!
- Nigdy bym się Tobą nie pożywił – uśmiech na jego twarzy zbladł ,zastąpił go smutek – Jedyne co chciałem zrobić to Cię powąchać. Obiecuję. Nie bój się mnie.
- Czemu?
- Co czemu? – zapytał zdziwiony
- Powiedziałeś ,że nie pożywiłbyś się na mnie – odparła zaskoczona – Jesteś tak stary i nie umiesz się opanować ,żeby kogoś nie zabić?
- Oczywiście ,że umiem… jak już wspomniałaś jestem stary – uśmiechnął się żałośnie – Jeśli chcesz wiedzieć więcej musisz przyjść na kolację – teraz uśmiech zalał całą twarz
- Jeśli szykujesz jakąś pułapkę to Cię spalę – zagroziła
- Jakbym Cię chciał zabić to już byś ze mną nie rozmawiała – odparł dumny i złożył dziewczynie pożegnalny pocałunek , po którym uśmiechnął się i oznajmił – I jestem za stary ,żeby ogień zadziałał, to działa tylko na młode wampiry.
Wyszedł.
………………………………………………………………………………………………………………………………………………
Moire weszła do pokoju Maiccy i usiadła na kanapie w koncie pokoju.
 
- Fajny strój – zaśmiała się Maicca
- Wiem – odwzajemniła uśmiech – Trzeba obmyślić jak odbić Reb
- Ahh..no tak…wyleciało mi z głowy. Założę się ,że całą noc słyszałaś tylko huki na piętrze Aidy.
Wampirzyca uśmiechnęła się znacząco.
- Pierwszy raz od dłuższego czasu widziałam Dereka tak kimś zafascynowanym , Aida chyba też go polubiła…
- No , patrząc na zdarzenia z zeszłej nocy to raczej nie mam wątpliwości
- Chyba powinnyśmy pojechać i sprawdzić jak z nią. Wiesz … cała sprawa z utratą wzroku musiała być dla niej trochę szokująca. Zróbmy babski wieczór. Tylko ja , Ty i Aida.
- Zwariowałaś..? Teraz kiedy Aida odzyskała wzrok będzie mogła nam pomóc odbić Reb! – wrzeszczała Moire
- Nie, to chyba Ty zgłupiałaś jak myślisz ,że z Aidą będziemy ryzykować życie dla kogoś kogo ledwie znamy!
- To Rebeka! Nie ktoś nieznany! I porwano ją przez nas!
- Dobrze wiesz ,że tak nie jest. Gdyby chodziło im o nas to porwali by Aidę ,a nie ją. Bez urazy, ale musiała się wpakować w coś po uszy, jeśli ją zabrali ,a nie ma żadnych nadnaturalnych zdolności.
- Więc nie pomożesz?! – wampirzyca spytała z wyrzutem
- Tego nie powiedziałam.- Maicca oparła się o fotel – Hmm… Jeśli uda Ci się namówić Aidę to w to wchodzę, jeśli nie to przykro mi, ale na mnie nie licz.
- Chodźmy spytać.
- Aida prawdopodobnie jest już w szkole, dzisiaj zaczyna godzinę wcześniej niż my…- wilczyca popatrzyła na towarzyszkę jak na kretynkę – Spytamy na przerwie.
……………………………………………………………………………………….
- Patrz mi na usta Moire. Nie.Ma.Mowy. 
 - Aida! Proszę…To Reb. Ona…
- Czy Ty się dobrze czujesz? Wczoraj straciłam wzrok , już nie wspominając o tym ,że nawet nie lubię tej całej Reb , a Ty prosisz mnie ,żebym w najbliższym czasie narażała za nią życie? Ee nie sądzę ,iż się skuszę.
- Umm…planuję na dziś babski wieczór…- próbowała złagodzić sytuację Maicca
- Nie mam ochoty.- rzuciła Moire
Maicca popatrzyła na Aidę błagalnym tonem.
- Mam plany.
- Jakie? – Maicca
-Ważne.
- Co robisz? – drążyła temat
- Idę na kolację…z Derekiem.
- Słucham?! – wręcz krzyknęła Moire – Myślałam , że to sytuacja jednorazowa…Derek to najsilniejszy wampir jakiego znam, jak coś z nim nawywijasz to nawet ja Ci nie pomogę! Przestań się z nim spotykać! Od dziś!

- Nie twój biznes!