*Dzwonek do
drzwi*
- Słu…Miałeś
być trochę później…- wiedźma rzuciła Derekowi znaczące spojrzenie
- Nie mogłem
się powstrzymać, jesteś…- zastanowił się – inna
- Aha. A to
miał być komplement , tak?
- Nie –
uśmiechnął się – jeśli chcesz komplementów to poczekaj do kolacji.
- Wiesz, ja
jednak mam plany. Wiesz… zdarza się. Ten no – zawahała się – kota..kota
nakarmić muszę…
Po ostatnim
zdaniu zatrzasnęła drzwi , lecz ku jej wielkiemu zdziwieniu kiedy się odwróciła
wampir stał tuż przed nią.
Mina
dziewczyny wyrażała wszystko : radość , smutek , złość.
- Chciałbym
wiedzieć o czym myślisz.- oznajmił, przyciskając Aidę do ściany składał
pocałunki na jej szyji.
- Myślę o
tym...- odetchnęła ciężko – Mówiłeś iż nie można Cię spalić…
Chłopak
wyprostował się i spojrzał jej w oczy z zabójczą szczerością.
- To…Ty
jesteś skomplikowana, czemu myślisz o takich rzeczach kiedy Cię całuję? –
posmutniał
- To tylko…-
odsunęła od siebie chłopaka – Wiem ,że czasem nawet doświadczone wampiry nie są
w stanie się kontrolować…
Przerwał jej
po czym ponownie się zbliżył.
-
Wystraszyłem Cię? Nie chciałem.
- Nie. Rozmawiałam
z Moire i…
- Co Ci
powiedziała? – przerwał
- Mówiła ,że
jesteś…silny – odetchnęła, po czym spojrzała mu w oczy – Dała do zrozumienia
,że w razie czegoś..- popatrzyła w podłogę – Nie obronie się.
- Umiem się
kontrolować. Od setek lat. Moire o tym wie…- oparł swoje czoło na jej
- Więc czemu
mówiłeś ,że nigdy nie napiłbyś się mojej krwi?
- Chodziło o
to ,że wbrew Twojej woli.- pocałował ją delikatnie w usta
- Inni nie
mają z tym problemu…
Derek
ponownie spochmurniał.
- Byłaś –
wyprostował się – Byłaś krzywdzona przez wampiry?
Zmieniła
temat.
- Czemu
wyznajesz tą zasadę? – spytała zaskoczona
- Nie
wyznaję – odpowiedział , w wyniku czego zbulwersował wiedźmę – Wyznaję ją tylko
co do Ciebie. Po prostu, nie widzę Cię jako osobę ,którą mogę się zaspokoić, a
jako… Wydajesz się… Nie chcę Cię krzywdzić. To dla mnie nowe uczucie,żyję ponad
1000 lat…Ale go nie znam.
- Oh…-
odebrało jej mowę – To… - nie mogła się wysłowić
- Dlatego
też chciałbym wiedzieć czy chociaż w części odczuwasz to co ja..? – swoim wzrokiem
zagądał jej do duszy.
Nie
wiedziała co odpowiedzieć, co by nie odpowiedziała może poważnie zaważyć nad
jej przyszłością. Jednak co jeśli w dobrym sensie? – myśl toczyła jej się po
głowie
Wpiła się w
usta wampira.
- Ahh, ta
kolacja. – uśmiechnęła się
- Jak ma na
imię twój kot?- roześmiał się
- Nie mam
kota…Mam psa. Szukałam wymówki. – obdarzyła do szybkim pocałunkiem.
Zadzwonił
telefon.
- Muszę to
odebrać.- jak powiedziała tak też zrobiła. Pobiegła do telefonu na drugim końcu
pokoju.
****************
- Halo?
- Aida?
- Cześć–
przywitała się z ojcem dziwnym tonem…
- Nie
odebrałaś wczoraj ode mnie…- powiedział z wyrzutem
- A..tak… -
popatrzyła na Dereka – Byłam..Zajęta byłam – odchrząknęła
Mimo iż
Derek stał na drugim koncie pokoju wyraźnie było widać szereg idealnych zębów
ukazujących się w coraz szerszym uśmiechu.
- Ale mam
pewną ważną informację…
- Jaką?
Będziesz w domu? – wypytywała i jednocześnie nalała sobie do szklanki jakiegoś
drogiego alkoholu
Upiła łyk.
- Umm…
Cassie wychodzi jutro ze Stubborn Borny.
W jednym
momencie świat zwolnił. Aidzie najpierw
z ręki wypadła szklanki i roztrzaskała się na milion kawałeczków ,a potem
zakrztusiła się cieczą ,którą jeszcze miała w buzi.
- Słucham?! –
spytała
- Wolałem
,żebyś wiedziała. Posłuchaj mnie , ona się zmieniła. Nie ma już takiej mocy.
Wszystko będzie dobrze… Jutro będę w domu…Z nią.- dodał ciszej
- Że co? –krzyknęła
i wstała z kanapy i podeszła do okna – Chyba sobie kpisz…
- Nie ,
musicie ocieplić swoje stosunki.
-
Wyprowadzam się!- krzyknęła i się rozłączyła
Chłopak po
sekundzie był koło wiedźmy.
- O co chodzi? – pytał – Kto to Cassie? Boisz
się jej.- bardziej stwierdził niż zapytał.
- Tak.-
zamyśliła się – Nie. Po prostu muszę się stąd wynieść. Boże…- usiadła na
kanapie z założonymi na głowie rękami
Przysiadł
się.
- Możesz
chwilę pomieszkać u mnie…- uśmiechnął się słodko
- Ja… Muszę…Muszę
najpierw znaleźć mój naszyjnik.
-
Naszyjnik?- spytał zaciekawiony
- Kiedy
Łowca mnie oślepił, zabrał go. Jest mi potrzebny. Przy okazji może napotkam się
na tą całą Rebeccę.
- Chcesz iść
tam sama?! – zdenerwował się – O jaki naszyjnik chodzi?
- SeTeHeFe –
popatrzyła w jego stronę
- Czekaj… To
ten naszyjnik ,który nosiłaś..?! Oszalałaś? Wiesz co on z tobą robi?
- Wybór jest
raczej prosty…- wstała – Albo będę nosić ten cholerny naszyjnik ,albo skończę w
pudle obsypanym kwiatami, z ludźmi zapewniającymi jakim to byłam dobrym
człowiekiem.
- Jak długo
go nosiłaś?- próbował być spokojny
- Jakiś
czas..- unikała odpowiedzi
- Aida! Jak
długo go nosiłaś do cholery?! – wstał i wręcz krzyknął
- Od 3 lat.-
oparła rękę o biodro
- Nie
będziesz go nosić. – oznajmił
- Wiesz, mam
już dość rozkazujących mi ludzi…- wkurzyła się – Moire … nie spotykaj się z
nim, Ty… nie będziesz nosić naszyjnika, Maicca… przyjdź do mnie, Mój Tata… Tak
się nie da funkcjonować, a naszyjnik to mój wybór.
- Ten
naszyjnik, ten medalion – poprawił się – służy do…
- Wiem do
czego służy – zbulwersowała się – Tylko ciekawe co miałam robić jak byłam bez
mocy ,a wszędzie byli łowcy. Myślę ,że
jakbym im wyjaśniła ,żeby zaatakowali mnie potem to by na to poszli…ale jakoś
nie chciało mi się ich prosić – dodała sarkastycznie
- Czemu
byłaś bez mocy?
Do domu
weszła Moire.
- Opowiadasz
historię swego życia? O którym razie bez mocy mówisz? – spytała próbując
załagodzić sytuację – Przepraszam – rzuciła w stronę obojga
- Cassie
jutro tu będzie – ostatnim zdaniem Aida wbiła Moire w podłogę
- Co?! Co
zamierzasz zrobić?
- Nie…
- Zostanie u
mnie!
Obydwie
dziewczyny popatrzyły w kierunku chłopaka.
- N…-
zaczęła Aida, lecz nie dokończyła
- To chyba
dobry pomysł – oznajmiła wampirzyca
- Hę?-
zdziwiła się
- W czym?-
spytał zaciekawiony
- Niczym – odpowiedziała Aida nie odrywając wzroku od wampirzycy
Fajne :D
OdpowiedzUsuń