środa, 18 września 2013

Rozdział 10






*Dzwonek do drzwi*
- Słu…Miałeś być trochę później…- wiedźma rzuciła Derekowi znaczące spojrzenie
- Nie mogłem się powstrzymać, jesteś…- zastanowił się – inna
- Aha. A to miał być komplement , tak?
- Nie – uśmiechnął się – jeśli chcesz komplementów to poczekaj do kolacji.
- Wiesz, ja jednak mam plany. Wiesz… zdarza się. Ten no – zawahała się – kota..kota nakarmić muszę…
Po ostatnim zdaniu zatrzasnęła drzwi , lecz ku jej wielkiemu zdziwieniu kiedy się odwróciła wampir stał tuż przed nią.
Mina dziewczyny wyrażała wszystko : radość , smutek , złość.
- Chciałbym wiedzieć o czym myślisz.- oznajmił, przyciskając Aidę do ściany składał pocałunki na jej szyji.
- Myślę o tym...- odetchnęła ciężko – Mówiłeś iż nie można Cię spalić…
Chłopak wyprostował się i spojrzał jej w oczy z zabójczą szczerością.
- To…Ty jesteś skomplikowana, czemu myślisz o takich rzeczach kiedy Cię całuję? – posmutniał
- To tylko…- odsunęła od siebie chłopaka – Wiem ,że czasem nawet doświadczone wampiry nie są w stanie się kontrolować…
Przerwał jej po czym ponownie się zbliżył.
- Wystraszyłem Cię? Nie chciałem.
- Nie. Rozmawiałam z Moire i…
- Co Ci powiedziała? – przerwał
- Mówiła ,że jesteś…silny – odetchnęła, po czym spojrzała mu w oczy – Dała do zrozumienia ,że w razie czegoś..- popatrzyła w podłogę – Nie obronie się.
- Umiem się kontrolować. Od setek lat. Moire o tym wie…- oparł swoje czoło na jej
- Więc czemu mówiłeś ,że nigdy nie napiłbyś się mojej krwi?
- Chodziło o to ,że wbrew Twojej woli.- pocałował ją delikatnie w usta
- Inni nie mają z tym problemu…
Derek ponownie spochmurniał.
- Byłaś – wyprostował się – Byłaś krzywdzona przez wampiry?
Zmieniła temat.
- Czemu wyznajesz tą zasadę? – spytała zaskoczona
- Nie wyznaję – odpowiedział , w wyniku czego zbulwersował wiedźmę – Wyznaję ją tylko co do Ciebie. Po prostu, nie widzę Cię jako osobę ,którą mogę się zaspokoić, a jako… Wydajesz się… Nie chcę Cię krzywdzić. To dla mnie nowe uczucie,żyję ponad 1000 lat…Ale go nie znam.
- Oh…- odebrało jej mowę – To… - nie mogła się wysłowić
- Dlatego też chciałbym wiedzieć czy chociaż w części odczuwasz to co ja..? – swoim wzrokiem zagądał jej do duszy.
Nie wiedziała co odpowiedzieć, co by nie odpowiedziała może poważnie zaważyć nad jej przyszłością. Jednak co jeśli w dobrym sensie? – myśl toczyła jej się po głowie
- Ja…- popatrzyła na niego – Ja nie jestem zbyt dobra w słowach , więc…
Wpiła się w usta wampira.
- Ahh, ta kolacja. – uśmiechnęła się
- Jak ma na imię twój kot?- roześmiał się
- Nie mam kota…Mam psa. Szukałam wymówki. – obdarzyła do szybkim pocałunkiem.
Zadzwonił telefon.
- Muszę to odebrać.- jak powiedziała tak też zrobiła. Pobiegła do telefonu na drugim końcu pokoju.
****************
- Halo?
- Aida?
- Cześć– przywitała się z ojcem dziwnym tonem…
- Nie odebrałaś wczoraj ode mnie…- powiedział z wyrzutem
- A..tak… - popatrzyła na Dereka – Byłam..Zajęta byłam – odchrząknęła
Mimo iż Derek stał na drugim koncie pokoju wyraźnie było widać szereg idealnych zębów ukazujących się w coraz szerszym uśmiechu.
- Ale mam pewną ważną informację…
- Jaką? Będziesz w domu? – wypytywała i jednocześnie nalała sobie do szklanki jakiegoś drogiego alkoholu
Upiła łyk.
- Umm… Cassie wychodzi jutro ze Stubborn Borny.
W jednym momencie świat zwolnił.  Aidzie najpierw z ręki wypadła szklanki i roztrzaskała się na milion kawałeczków ,a potem zakrztusiła się cieczą ,którą jeszcze miała w buzi.
- Słucham?! – spytała
- Wolałem ,żebyś wiedziała. Posłuchaj mnie , ona się zmieniła. Nie ma już takiej mocy. Wszystko będzie dobrze… Jutro będę w domu…Z nią.- dodał ciszej
- Że co? –krzyknęła i wstała z kanapy i podeszła do okna – Chyba sobie kpisz…
- Nie , musicie ocieplić swoje stosunki.
- Wyprowadzam się!- krzyknęła i się rozłączyła
Chłopak po sekundzie był koło wiedźmy.
 - O co chodzi? – pytał – Kto to Cassie? Boisz się jej.- bardziej stwierdził niż zapytał.
- Tak.- zamyśliła się – Nie. Po prostu muszę się stąd wynieść. Boże…- usiadła na kanapie z założonymi na głowie rękami
Przysiadł się.
- Możesz chwilę pomieszkać u mnie…- uśmiechnął się słodko
- Ja… Muszę…Muszę najpierw znaleźć mój naszyjnik.
- Naszyjnik?- spytał zaciekawiony
- Kiedy Łowca mnie oślepił, zabrał go. Jest mi potrzebny. Przy okazji może napotkam się na tą całą Rebeccę.
- Chcesz iść tam sama?! – zdenerwował się – O jaki naszyjnik chodzi?
- SeTeHeFe – popatrzyła w jego stronę
- Czekaj… To ten naszyjnik ,który nosiłaś..?! Oszalałaś? Wiesz co on z tobą robi?
- Wybór jest raczej prosty…- wstała – Albo będę nosić ten cholerny naszyjnik ,albo skończę w pudle obsypanym kwiatami, z ludźmi zapewniającymi jakim to byłam dobrym człowiekiem.
- Jak długo go nosiłaś?- próbował być spokojny
- Jakiś czas..- unikała odpowiedzi
- Aida! Jak długo go nosiłaś do cholery?! – wstał i wręcz krzyknął
- Od 3 lat.- oparła rękę o biodro
- Nie będziesz go nosić. – oznajmił
- Wiesz, mam już dość rozkazujących mi ludzi…- wkurzyła się – Moire … nie spotykaj się z nim, Ty… nie będziesz nosić naszyjnika, Maicca… przyjdź do mnie, Mój Tata… Tak się nie da funkcjonować, a naszyjnik to mój wybór.

- Ten naszyjnik, ten medalion – poprawił się – służy do…
- Wiem do czego służy – zbulwersowała się – Tylko ciekawe co miałam robić jak byłam bez mocy ,a  wszędzie byli łowcy. Myślę ,że jakbym im wyjaśniła ,żeby zaatakowali mnie potem to by na to poszli…ale jakoś nie chciało mi się ich prosić – dodała sarkastycznie



- Czemu byłaś bez mocy?
Do domu weszła Moire.
- Opowiadasz historię swego życia? O którym razie bez mocy mówisz? – spytała próbując załagodzić sytuację – Przepraszam – rzuciła w stronę obojga
- Cassie jutro tu będzie – ostatnim zdaniem Aida wbiła Moire w podłogę
- Co?! Co zamierzasz zrobić?
- Nie…
- Zostanie u mnie!
Obydwie dziewczyny popatrzyły w kierunku chłopaka.
- N…- zaczęła Aida, lecz nie dokończyła
- To chyba dobry pomysł – oznajmiła wampirzyca
- Hę?- zdziwiła się
- Derek był czarnoksiężnikiem… może Ci jakoś pomoże…
- W czym?- spytał zaciekawiony
- Niczym – odpowiedziała Aida nie odrywając wzroku od wampirzycy

1 komentarz: