środa, 13 listopada 2013

Rozdział 20

- Chyba dobrze jej poszło. - Cassie zaczęła rozmowę z Aidą.
Ta z kolei, powoli miała dosyć wszędzie chodzącej za nią Cass.
Mogłaby się odczepić - myślała. Nie chciała dać ludziom powodów do gadania,powiedźmy że Fairyspell'ówny mają trudną sytuację rodzinną.
- Cassie, małe kroczki! - powiedziała trochę zbyt dosadnie.
Osoby w promieniu trzech metrów pospiesznie opuściły swoje stanowisko.
- Co? - spytała ,ciut zdziwiona.
Wiedźma westchnęła parę razy dla uspokojenia i...
- Może tak, dałabyś mi choć chwilę ze samą sobą, huh? - warknęła - Wiem ,że dla Ciebie bycie samemu to koszmar bo tak naprawdę nikt Cię tu nie lubi, ale ja kiedy stoję sobie sama, cieszę się swoją nieskazitelną urodą i moją osobowością. W skrócie...jestem boska, każdy w tej szkole tak uważa.- rozglądnęła się po korytarzu - A Ty próbujesz się na mojej popularności wybić poprzez stanie ze mną koło szafki. Co jest bardzo przykre i żałosne.
Cass stała przez chwilę otumaniona.
- Widzę ,że przez ten rok, mocno się zmieniłaś...- uśmiechnęła się - Jesteśmy podobne i Ty to wiesz Aida. - popatrzyła się na parskającą wiedźmę - Jesteśmy pełne dumy, uprzedzeń i zabójczo pewne siebie. To jakby cechy rodzinne. Możesz udawać ,że nie chcesz mnie znać, ale obydwie wiemy ,że w głębi duszy, pragniesz pojednania. Więc ułatwmy sobie przyszłość i pogódźmy się.
- Chyba żartujesz.- uśmiechnęła się i wypowiedziała słowa szeptem do ucha Cassie - Ja Cię zniszczę.
Odchodząc trzasnęła szafką , a ta zachwiała się i o mały włos nie spadła na dyrektora.
- Panno Fairyspell. Proszę do gabinetu. Natychmiast. - powiedział miło ,aczkolwiek stanowczo.
- Taa..- roześmiała się - Już pędzę.
Mężczyzna  zdenerwował się , było to widać po jego minie.
Zamierzał się do ponownego wezwania uczennicy do gabinetu, kiedy to wiedźma zaczęła sterować jego umysłem. Dyrektor zaczął pleść głupoty.
- Lubie ser, na plackach, twarożek jest najlepszy. A likier, likier na budyniu, to dopiero deser.  Pomidory i ogórki ubrane w nasze koszulki ,ooow.- podśpiewywał - Lubię Ciebie , lubię je, zjem ich ile tylko chce, ooow. Zjem cebulę , zjem brokuły, Pani Arats to knur bury , ooow.
- Co Pan wyrabia? - dopadła go rzeczona nauczycielka
- Jest Pani tak piękna. - dotknął jej policzka - Jak moja świnia, imieniem Boczuś.
Aida nie wytrzymała i roześmiała się, po czym wyszła z głowy dyrektora i zostawiła go osłupionego.
- Boczuś? Porównał mnie Pan do Boczusia? Nie jestem żadną spasoną świnią! - krzyknęła
- Czy Pani nazwała Boczusia spasioną świnią? - dodał podniesionym tonem , po czym doszedł do pewnych wniosków. - Wie Pani co, chyba powinniśmy skończyć te rozmowę. 
- Tak Pan sądzi..? - kiwnęła głową na Pana Dyrektora i odeszła.
- Jak było? - po trzech lekcjach Aidzie w końcu udało dorwać się do wilczycy.
- Było...- zaczęła. - Szybko. I twardo.
Czarownica zdziwiła się lekko.
- Siedziałam na szafce.- oznajmiła pospiesznie.
- Kto by pomyślał. - uśmiechnęła się i chwyciła Maiccę pod rękę. - Umówisz się z nim?
- Dotarliśmy już do trzeciej bazy. - popatrzyła na nią głupio. - Po co mam się z nim umawiać?
- Nie wiem. Rób co chcesz. - zawróciły widząc nadchodzącą Cassie. - Mam jej dość. Idiotka.
Wilczyca jednak miała odmienne zdanie.
- Nie jesteś dla niej trochę za ostra? W końcu to twoja siostra, jedyna. Może dasz jej szansę? Zrobię imprezę, zaproszę ją , ok?
- Po pierwsze ,to wiele o mnie nie wiesz. Po drugie, to twoja impreza zapraszaj kogo chcesz. - bawiła się wisiorkiem.
Maicca zapatrzyła się.
- Piękny. - jej oczy rozświetliły się. - Jeszcze go na Tobie nie widziałam. Skąd go masz? - nie mogła oderwać wzroku.
- Derek mi go dał. - uśmiechnęła się na myśl o chłopaku. - Mówił,że w ten sposób próbuje mi pokazać ,że zależy mu na mnie. To prezent.

- Kupując Ci drogi naszyjnik?- zbulwersowała się. - Przecież każdy wie ,że on ma kasy jak lodu.
Wiedźma zirytowała się.
- Nie kupił go. - rzuciła wymądrzającym się tonem, po czym dodała pełna dumy. - Należał do jego rodziny. Był przekazywany z pokolenia na pokolenie. Jak wiadomo Derek się dzieci nie doczekał, więc leżał u niego w szafce i podobno czekał na odpowiednią okazję.
Jedyne co wydała z siebie wilczyca to "wow".
- Nie sądzisz ,że powinnaś już przestać? - dokończyła widząc pytającą minę Aidy. - Przestać do zwodzić. Najwidoczniej chłopak coś do Ciebie czuje, skoro Ci powierzył tak ważną dla niego rzecz. Według mnie powinnaś mu powiedzieć prawdę. 
Wiedźma stanęła zaciekawiona i wkurzona jednocześnie. Nikt mi nie będzie rozkazywał.- pomyślała.
Wstrzymała się jednak chcąc wysłuchać dziewczyny.
- O co Ci chodzi? - powiedziała najspokojniej jak potrafiła, miała jednak zaciśnięte pięści.
- Obydwie wiemy ,że jesteś z nim dla seksu i drogich prezentów.
- Że co proszę?! - wybuchła.
- Oj, błagam. Wszystkie o tym wiemy. To nawet widać po twoim zachowaniu przy nim. - zmieniła ton na bardziej oskarżycielski.
Wiedźma prychnęła.
- Próbujesz mi powiedzieć ,że zachowuje się jak dziwka?! - jak zwykle ,przy emocjonujących momentach , wiedźma powoli traciła kontrolę nad mocami. Na korytarzu zrobiło się nieprzyjemnie szaro i zimno.
- Ty to powiedziałaś , nie ja. - przytaknęła, co rozbawiło dziewczynę.
- Wiesz co? - zaczęła śmiejąc się. - Nie wiem czy zauważyłaś ,ale to Ty wskoczyłaś wczoraj chłopakowi do łóżka, a właściwie to na szafkę , chwilę po tym jak się nam przedstawił. Ja, może i nie znałam Dereka osobiście , ale słyszałam o nim setki historii. Ty przespałaś się trenerem.- prychnęła na dźwięk ostatniego wyrazu. - Po minucie znajomości. Nie wiesz o nim nic, a jednak z nim to zrobiłaś. Nie jesteś więc, wielkim autorytetem , wiesz?! A moja relacja z Derekiem to tylko i wyłącznie moja sprawa, rozumiesz?!
Dała upływ emocjom. Na zewnątrz zrobiło się ponuro , wręcz czarno, a z nieba poleciało parę srebrnych błyskawic, tłukąc się niemiłosiernie.
Przed szkołą zebrał się nagle stos czarnych ptaków, latających wte i we wte .

- Hej , Aida. - przybiegła Cassie. - Wszystko w porządku?
- Tak.- wysiliła się na normalny ton. Po sekundzie wszystko wróciło do normy.
Wilczyca poszła w swoją stronę , nie żegnając się.
- O co poszło? - spytała czując ,że coś jest nie tak.
- Właśnie się dowiedziałam ,że jestem dziwką. I ,że jestem z Derekiem dla drogich upominków.- uśmiechnęła się sztucznie i poszła w przeciwną stronę niż Maicca. Cass za nią poleciała.
- Powiedziała Ci to dziewczyna ,która wczoraj przespała się gościem , którego znała dwie minuty? - była rozbawiona.
- To samo jej powiedziałam. - uśmiechnęła się.
Stanęły przy jej szafce.
- Słuchaj.- zaczęła Cass. - Ja wiem ,że to co zrobiłam , jest niewybaczalne ,ale bardzo bym chciała ,żeby kiedyś...
- Zacznijmy od początku. - przerwała jej - Po prostu...- zamyśliła się. - Uznajmy ,że nie mamy wspólnej przeszłości. Nie znamy się. - popatrzyła na Cassie i wyciągnęła rękę. - Jestem Aida.
- Cassie Fairyspell. - uśmiechnęła się szeroko.
- Mam pewny pomysł. - uśmiechnęła się Aida.- Maicca urządza imprezę. A gdyby tak ,zrobić w tym samym czasie u nas? - na jej twarzy zagościł diaboliczny uśmieszek.
- Świetnie. - nie kryła zadowolenia. - Tylko jest mały problem. Rodzice będą w domu jeszcze tydzień.
- Kiedy dowiedzą się ,że ze sobą przebywamy i nie próbujemy się zabić, wyjdą z domu, bez zbędnych komplikacji. 
Dobry humor Cass nie mijał.
- To kiedy robimy tą imprezę?
- Jutro.
- Mam coś dla Ciebie. - Cass wyciągnęła z torebki szare pudełeczko.
Dziewczyna otworzyła je , w środku znajdował się srebrny pierścionek.
- Będzie pasował do naszyjnika. Dostałaś go od Dereka?
- Tak. Dzisiaj rano.
- Wszystkiego najlepszego.- nie wiedziała , czy wypada , jednak przytuliła dziewczynę.

........................................................
* Po szkole *
- Co Ty robisz z tymi walizkami? - spytała Aida kiedy weszła do domu.
- Kupiłam małe mieszkanko. Niedaleko Dylana. - Moire uśmiechnęła się nieśmiało. - Nie chcę wam już zajmować miejsca. Raz tułam się tu , raz u Maiccy. Ja chce w końcu mieć , coś mojego.
- Rozumiem. Czemu akurat teraz? - była zdziwiona.
- Aida. - zaczęła łagodnie. - Mieszkałyśmy tu i było fajnie , ale teraz Ciebie tu nie ma , bo śpisz u Dereka, są tylko twoi rodzice i siostra. Jak już mam trochę lat i chce wreszcie pożyć.  Obydwie musimy od siebie trochę odpocząć. Dobrze nam to zrobi. - przytuliła się do dziewczyny i wyszła.
Miło, bardzo miło.- pomyślała.
- Aida. - matka ucieszyła się widząc dziewczynę.
- Hej. - uśmiechnęła się do matki. - Gdzie tata?
- W biurze, liczy koszty przebudowy hotelu w Nowym Jorku. Planujemy poszerzyć korytarze i dodać dwa apartamenty.
- Fajnie. - udała, choć matki nie przekonała.
- Tak, widzę jak Cię to ciekawi. - roześmiała się. - Pewnie chcesz urządzić imprezę urodzinową?
- Nie. Właściwie nie.- ucięła temat. - Miałam mały plan ,żeby imprezę urządzić jutro. - popatrzyła na matkę, oczekując na reakcję.
- Zamierzasz zaprosić Cassie...? - zapytała dość niezręcznym tonem.
- Właściwie to, planowałyśmy ją urządzić razem.
Pani Fairyspell przez parę sekund stała w kompletnym szoku, nie wiedziała co powiedzieć.
- Naprawdę? - rzuciła się na wiedźmę z uściskami. - Tak się cieszę!
- Yhy...- próbowała się wyswobodzić. - Widzę.
- Pojedziemy jutro...- próbowała coś wymyślić. - Na ryby.
- Aha.Spoko.
- Wracasz do domu? - krzyknął ojciec uradowany, najwyraźniej podsłuchiwał całą rozmowę.
- Jeszcze nie wiem. - odpowiedziała szczerze. - Myślę nad tym.
- Dobrze. - uszanował decyzję córki, choć w jego głosie słychać było nutkę rozczarowania. 
- Mamy coś dla Ciebie. - oznajmiła uradowana matka. - Chodź.
Matka chwyciła ją za rękę, a ojciec przepasał jej oczy czarną szmatką.
Szli tak przez chwilkę, aż w końcu usłyszała szum wody. 
Sekundę potem stała bez opaski.
Ogród wyglądał dokładnie jak marzenie senne ,które miała w dzieciństwie.
 Na środku stał średniej wielkości wodospad, z którego sączyła się niebieściutka woda.
Do miejsca prowadziły szaro-niebiesko-fioletowe kafelki ,ułożone w zawijaną ścieżkę, która uformowana była ,różnej maści kwiatami.
Wokół wodospadu pięły się zielone drzewka z długimi zwisającymi liśćmi ,na których co jakiś czas znajdowały się kwiatuszki koloru morskiego.
Trawa wyglądała jakby była błyszcząca.
Co jakiś czas widać było purpurowe ławeczki, z miejscami dla czterech osób.
- Jest pięknie.- nie potrafiła znaleźć pasującego tu określenia.- Skąd o tym wiedzieliście?
- Cassie pokazała nam twój sen. Podglądnęła go kiedy jeszcze byłyście małe. - uśmiechnęła się mama.
- Co za szpieg..- uśmiechnęła się. - Jest bosko. Dziękuję.
- Pójdziemy już.- oznajmił tata.
Dziewczyna przytaknęła i usiadła na jednej z ławeczek.
Podziwiała roślinność i wsłuchiwała się w szum wody.
Chwilę potem zadzwonił telefon.
- Słucham?
- Wpaść po Ciebie? - usłyszała w słuchawce znajomy głos.
- Tak. Chcę Ci coś pokazać.
- Stało się coś? - zaniepokoił się.
- Nie. Po prosu chcę ,żebyś coś zobaczył.
- Co na przykład? - droczył się.
- Piękne rzeczy. - nie dawała za wygraną.
- Hmm...na przykład wodospad z szumiącą wodą?
- Skąd..? - wypadł jej telefon. Wampir zaskoczył ją , całując w środek szyi.
Przesunęła się tak ,aby złożyć na jego ustach pocałunek.
- Chcesz ,żebym dostała zawału? - spytała rozbawiona z wyrzutem.
- Coś Ty. - pocałował ją jeszcze raz, tym razem siedząc już na ławce. - Jesteś smutna.
- Nie. Nie jestem smutna. - zaprzeczyła.
- Widzę po oczach. Co się stało?
- Nic. Właśnie o to chodzi ,że nic. Nie jestem smutna, jestem zawiedziona.
Derek popatrzył na nią pytającym wzrokiem.
- Widzisz, urodziny to zawsze była dla nas wielka sprawa. Mam na myśli, mnie , Moire i Maiccę.
Kiedy Moire miała urodziny wynajęłam cały klub w Los Angeles ,żeby było fajnie. Albo ,kiedy kiedy Maicca kończyła 16 lat , zorganizowałam przyjęcie niespodziankę, tylko ,że było to ognisko. Zaprosiłam wszystkie wilkołaki jakie znałam , chociaż ich nie cierpię. - westchnęła. - Tymczasem , kończę dzisiaj siedemnaście lat. To dla mnie ,coś wielkiego. Jakby mały kroczek, w dorosłość. - uśmiechnęła się do niego, kiedy chwycił ją za dłoń. - A Moire ,nie zwracając nawet na mnie uwagi, wyprowadziła się stąd. Mówiła ,że chce się usamodzielnić. Nie winię jej za to, ale dzisiaj? Musiała to zrobić akurat dzisiaj? Chciałam ,żeby ten dzień był wyjątkowy. - rozkleiła się. - Zapomniała, tak samo jak Maicca. Tylko ,że ona pobiła rekord. Powiedziała mi ,że jestem dziwką. Oznajmiła mi ,że wie ,iż jestem z Tobą dla seksu i drogich prezentów. Pomijając ,już ich dzisiejsze zachowanie, to jest mi przykro, bo nawet moja siostra pamiętała. Dała mi pierścionek. A byłam dla niej bardzo niemiła. Po prostu...Inaczej wyobrażałam sobie ten dzień.
- Rozumiem Cię.- pocałował wiedźmę w czoło i nie odchylał swojej twarzy od jej, siedzieli tak ,a dzieliły ich tylko centymetry. - Wiem ,że nie jesteś ,ze mną dla seksu i prezentów. - uśmiechnął się.
- Skąd wiesz? - popatrzyła się mu w oczy. - Jestem złym człowiekiem, każdy Ci to powie.
Uśmiechnął się rozbawiony.
- Tętno. Trzymałem twoją ,rękę kiedy o tym mówiłaś. Podskoczyło. Mówiłaś o czymś , nieprawdziwym. - przytulił ją do siebie. - A po za tym, wcale nie jesteś zła.
- Nie wiesz o mnie wszystkiego. - oznajmiła zgodnie z prawdą.
- Wiem. Za o Ty wiesz dużo o mnie. - na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech.
Odchyliła się od niego i spojrzała podejrzliwie.
- Skąd to wiesz?
- Okay. Przyznaje się. - zarumienił się. - Jak spałaś wszedłem Ci do głowy. Twoja bariera , jest wtedy słabsza, choć i tak nieźle się nagimnastykowałem.
- Co zobaczyłeś? - spytała zaciekawiona, nawet zdziwiła się ,że nie była na niego zła. Jego, również to zaskoczyło.
- Wszystko co Moire Ci o mnie opowiedziała. - uśmiechnął się.- Streściła niezły kawał z mojego życia.
- Tak. - odwzajemniła uśmiech. - Ona nie umie trzymać języka za zębami.- ponownie wtuliła się w chłopaka.
- Starzejesz się , kochanie. - roześmiał się.
- Powiedział  tysiąc letni facet. - prychnęła. - Umawiam się ze starcem.
- Za to ja z dzieckiem.
- Dobraliśmy się. 
.......................................................
- Ładne to mieszkanko. - oznajmiła wilczyca. - Tylko małe , jakieś.
- Nie potrzebuję dużego.
- A imprezy? - rzuciła z niedowierzaniem.
- Nie zamierzam urządzać tu imprez.- oznajmiła rygorystycznie.
- Rozumiem czemu nie chcesz mieszkać z Aidą, ale czemu nie chcesz u mnie?- spytała z wyrzutem.
- Chcę czegoś swojego. Chcę poczuć się odpowiedzialną za siebie. Chce żyć.
- Jest jeden problem ,koleżanko. Jesteś martwa. - dodała troszkę chamsko.
- Co Cię dziś ugryzło? Słyszałam ,że z Aidą ,też się dziś pokłóciłaś. Ze mną też do tego zmierzasz?- spytała spokojnie Moire
- Aida zachowuje się jak dziwka. Jest z Derekiem, tylko dla seksu i pieniędzy, które on przeznacza na prezenty dla niej.- powiedziała pewna siebie.
- Czy Ty siebie słyszysz ? Nie masz pojęcia o czym mówisz! - zdenerwowała się. - Pierwszy raz widzę ją tak zaangażowaną. Widziałaś ich ze sobą ,jakieś dwa razy i zgrywasz ekspertkę. A po za tym, choćby nawet była ,z nim tylko z takich powodów, to nie nam ją osądzać! Jesteśmy jej przyjaciółkami na Litość Boską!
- Co nie zmienia faktu , że kiedy się jej nudzi, to potrafi ,się przespać z całą drużyną pływacką. - krzyknęła.
- Aida spała z kimś tylko raz ,przed Derekiem. Może gdybyś jej nie oceniała na każdym kroku, tylko z nią porozmawiała to by Ci o wszystkim opowiedziała. - wrzasnęła. - Poza tym , sama wczoraj kochałaś się z nowo poznanym trenerem. Myślisz ,że możesz ją nazywać dziwką, kiedy sama postąpiłaś , nawet gorzej?!
- Aida od dawna zachowuje się jak nienormalna. Po prostu od niedawna to zauważam. A kochałam się z nim bo chciałam, nie dostałam nic w zamian, tak jak Aida.
- Aida ,nic od Dereka nie dostała. A nawet ,jeżeli dostała to na pewno, nie dlatego ,że z nim spała, tylko dlatego ,że coś dla niego znaczy, Ty baranie.
- Nic nie dostała? To czemu paradowała dziś po szkole, w wisiorku należącym do jego zmarłej już rodzinki , huh?
Moire zdziwiła się.
- Skoro jej go dał , to chciał, nie zrobił tego bo ona tego chciała. Skąd u Ciebie taka zmiana? Czemu tak się jej czepiasz? - dociekała.
- Dzięki Rebecce, zauważam rzeczy ,na które nie zwracałam uwagi wcześniej. Też powinnaś, spojrzeć  na nią z innej perspektywy. 
Wypowiedziała ostatnie słowa i wyszła, trzaskając drzwiami.
- Grr..Co za osioł! - wrzasnęła do trzęsących się drzwi.
Wróciła do porządków w kuchni.
.........................................................
- Urządzamy z Cassie ,jutro imprezę.- pochwaliła się. - Przyjdziesz?
- Z Cassie? - spytał zdziwiony.
- Zawarłyśmy taki, jakby układ,że nie mamy wspólnej przeszłości. Zaczęłyśmy od początku.
- Bądź ostrożna. Z własnego doświadczenia wiem, że rodzeństwo ,może wiele namieszać.
- Co masz na myśli? - zaciekawiła się.
- Pamiętasz brunetkę z mojej sypialni?
Popatrzyła na niego mrożącym krew w żyłach wzrokiem.
- Trudną ją zapomnieć. - udawała spokojną.
Ewidentnie go to rozbawiło.
- To Jenna. Moja siostra. Wampir.
Przypomniał się jej sen. Musiała zrobić dziwną minę, bo chłopak od razu zareagował.
- Śniła mi się. Też miała na imię Jenna. I też była twoją siostrą. I też wampirem.
- Zdolność jasnowidzenia ?
- Raczej nie. W tym śnie chciałeś mnie zahipnotyzować ,do nie używania mojej mocy, a ja próbowałam Cię zabić, po czym twoja siostra o mało nie zabiła mnie. I byłeś ranny.
- Masz dziwne sny. - oparł brodę na jej głowie.
Ona jedynie przytaknęła.
Sielanka nie trwała długo, za chwilę przyszła Cassie.
- Cześć. - stanęła koło nich, Derek jednym ruchem wziął Aidę na kolana ,aby zwolnić trochę miejsca.
- Siadaj.- pokazał jej miejsce.
Podziękował i usiadła.
- Piękny ten naszyjnik. - zachwyciła się.
Chłopak ucieszył się.
- Należał do mojej rodziny od wieków. Był przekazywany dzieciom. Kolejka, że się tak wyrażę, skończyła się na mnie.
- No tak, jesteś jeszcze młody. Pewnie przekażesz ,jeszcze ten wisiorek dziecku. - pocieszyła go.
- Umm..-nie wiedział co powiedzieć.- To raczej nie będzie możliwe.
- Czemu? - nie dawał na wygraną.
Aida przestała bawić się jego koszulką i burknęła.
- Bo jest wampirem. - uśmiechnęła się, do zaskoczonego chłopaka.
- Och.- westchnęła Cass.- Nie wiedziałam.
- Nie szkodzi. I tak na Aidzie wygląda najpiękniej.
Dziewczynie komplement spodobał się na tyle, że złożyła na jego ustach szybkiego buziaka.
Cassie uśmiechnęła się, kiedy wampir zrobił smutną minę, gdy Aida odepchnęła jego twarz od swojej.
- Właściwie , to przyszłam, tu z pewnego rodzaju misją.
- Jaką...?- wampir bardzo się zaciekawił.
- Rodzice mówili,że muszą z nami o czymś porozmawiać. Mieli to zrobić jutro, ale robimy imprezę, a oni gdzieś jadą. 
- Mam sobie pójść? - spytał całkiem serio.
Obydwie zaprzeczyły w jednej sekundzie.
* W domu *
- Myślałam ,że jesteście same.- rozczarowała się matka. - Ale dobrze , usiądźcie.
Wiedźma popatrzyła na wampira przepraszająco.
- Widzicie...- zaczął ojciec.- Życie czasami się komplikuje. Ale czasem to dobrze. Na przykład, pierwsze małżeństwo waszej matki rozpadło się, ale dzięki temu znaleźliśmy siebie i mamy was. Ale komplikacje są czasem  naprawdę duże. Jak wtedy ,kiedy jedyny rodzic umiera.
- Tata próbuje powiedzieć...- westchnęła matka. - Że ,mój dawny wybranek umarł.
- Przykro mi. - Aida powiedziała , niezbyt przekonywująco.
- I zostawił dwoje nastolatków.
- Biedni. - dodała Cassie.
- Moje dzieci z poprzedniego małżeństwa.- dodała pospiesznie.
- Że co?!- wrzasnęły w tym samym momencie.
- I ukrywałaś to cały czas?! - warknęła Aida.
- Nie mieszałam ich do waszego życia, i tak było skomplikowane.
- Ale ważniejsze , jest to ,że przyjadą tu za dwa dni i zamieszkają. - oznajmił ojciec.


Prosimy o komentarze.                    

6 komentarzy:

  1. ~ Fajne bardzo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;) Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością ;]]

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy następna część? strasznie długo trzeba czekać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiemy Wiemy . ale mamy dużo egzaminów i to przez to ;c.

      Usuń
    2. spróbujcie chociaż dodawać jedną część na tydzień, błagam!:)

      Usuń