Jeden z chłopaków to blondyn, mniej więcej postury Dereka, nie wyglądał na zbyt przyjaźnie nastawionego do świata. Nie zwracał też większej uwagi na Dereka, wydawał się nieobecny.
Parę sekund później, przez zepsute drzwi przeszła Jenna, powitała rodzeństwo z wielką euforią, na jej widok ucieszyli się jednak tylko dwaj bracia.
- Witaj John. - zwróciła się do blondyna. - Długo...
- Tak, całkiem dobrze mi szło unikanie Ciebie. - przerwał jej , popijając koniak, który przed chwilą wlał do szklanki. - Jak to jest być najgłupszą osobą w rodzinie, huh?
Zaczął odchodzić w stronę salonu trącając dziewczynę barkiem.
Aidę trochę zdziwiło ,że stała tam przez nikogo nie zauważona, parę sekund po tych rozmyśleniach Derek wyciągnął ją naprzeciw braci ,aby ją przedstawić.
- Jestem West. Można by powiedzieć ,że najprzystojniejszy w rodzinie. - zażartował całując dziewczynę w rękę.
- Jestem Aida. - rozweseliła się.
- Jestem Akel. - uśmiechnął się blado. - Lepiej , żebym nie całował Cię w rękę. Długo nie jadłem.
Domyśliła ,że to pewnego rodzaju test. Sprawdzają czy ona wie.
- Rozumiem. Chwilkę potem podleciała do nich Jenna, splatając ręce Aidy i Dereka, co ich lekko zdziwiło.
Dziewczyna teatralnie się uśmiechnęła,a chłopak powoli zaczynał rozumieć o co jej chodzi.
- Wiecie drodzy bracia...- zaczęła rozradowana.- Derek wreszcie znalazł tą jedyną.
Złapała się za serce, wszystko wyglądało bardzo komicznie.
Obydwoje przybysze stali zszokowani.
Wyższy się roześmiał.
- Z czego się śmiejesz ,durniu? - spytał z wyrzutem West.- Gratulacje. Cieszę się.
Widać było ,że mówi szczerze.
- Śmieję się bo wczoraj snuliśmy z Desem plany dotyczące wypadu do klubu ze striptizem , ale teraz to chyba nie wypali.
- Raczej nie. - wiedźma odpowiedziała dosadnie ,ale też miło. Rozbawiła wampiry.- Właściwie to , kto to Des?
- Niemiły blondyn, który siedzi tam na kanapie i wypija alkohol Dereka.- odezwał się West.
...................................................
Para padła na łóżko, kończąc tym swoje codzienne wygłupy.
- Duże to mieszkanie. - Dylan zaczął rozmowę.- Po co Ci tyle przestrzeni?
- A czemu mam się ograniczać? Jestem dorosła, mam pieniądze i chciałam je zainwestować w coś co będzie tylko moje, skoro tylko moje to znaczy ,że takie jakie ja chcę. Nie chcę ,żebyś poczuł się urażony ,ale przestań w końcu kwestionować moje decyzje.- oparła się na łokciach.
- Dobra.- odparł zmieszany.- Chodziło mi tylko o to ,że to trochę nie w twoim stylu.
- Sama już nie wiem co jest w moim stylu. Ostatnio mam tyle na głowie! - padła głową w poduszkę.
- Kiedy ostatnio rozmawiałaś z którąś z dziewczyn?
Podniosła głowę.
- Z Maiccą wczoraj, a Aida jak na razie nie odezwała się ode mnie. - próbowała powiedzieć to bez żalu w głosie.
- Ile ze sobą nie rozmawiacie? - zaciekawił się.
- Nie wiem. Przestała się odzywać kiedy się wyprowadziłam od niej czyli dziesiątego. No to w sumie tydzień jutro minie.
- Wyprowadziłaś się od niej dziesiątego? - spytał ją z pewnego rodzaju wyrzutem.
- A coś w tym jest złego? O co Ci znowu chodzi?! - wściekła się.
Chłopak wstał i ubrał na siebie kurtkę.
- Wiesz nie wiem co jest gorsze. To ,że tak szybko zmieniasz się na gorsze czy to ,że obwiniasz o to wszystkich dookoła. - zbulwersował się. - Nie dziwie się ,że się do Ciebie nie odezwała.
- Jak śmiesz?! - wstała.
Szybkim krokiem podszedł do wyjścia.
- Wiesz co było dziesiątego?! Jej urodziny!- wrzasnął po czym zatrzasnął za sobą drzwi.
Stała w tym samym miejscu przez jakiś czas.
Urodziny?
Jak mogła zapomnieć o jej urodzinach? Kiedyś to była dla nich tak wielka rzecz, uroczystość.
Jak mogła zrobić coś takiego w jej urodziny? Widok jej twarzy kiedy jej oznajmiła ,że się wyprowadza - teraz wszystko nabiera sensu.
...................................................
*Przy stole*
- Długo jesteście ze sobą? - spytał Akel.
- Jakiś czas. - Derek nie wdawał się w szczegóły. - Tak właściwie to nie powiedzieliście po co przyjeżdżacie ?
- Musimy obgadać parę spraw.- oznajmił nieco niższy z braci.
- Co masz na myśli? - spytał popijając whisky.
Blondyn zirytował się.
- Miał na myśli ,że nie powiemy Ci dopóki wielmożna panienka - wskazał kieliszkiem na wiedźmę. - sobie stąd nie pójdzie. Zaraz rozgada wszystko przyjaciółeczką z jej fachu i będą problemy! - prawie krzyczał.
- Z mojego fachu?! - lekko się zdenerwowała.
Des parsknął.
- Uważaj na ton ,szmato. Obydwoje wiemy ,że za kasę mojego brata zrobisz z nim wszystko. Ba! Założę się ,że gdybym Ci zapłacił to przespałabyś się ze mną na jego oczach ,tu na stole. Weź lepiej wyjdź zanim Ci coś zrobię.
Zatkało ją, pierwszy raz w życiu czyjeś słowa ją zabolały. Poczuła lekkie ukłucie w sercu. Kolejna osoba mówiąca jej o nieczystych intencjach względem Dereka. Może coś w tym jest? Od dawna przecież wiadomo ,że nie jest aniołkiem. A może jest gorsza niż myślała? Może powinna mu dać spokój?
Może ona sama nie zna swoich intencji? Co właściwie czuje?
- To chyba dobry pomysł. - wstała i zabrała torbę z oparcia krzesła.
Akel i West popatrzyli na blondyna jakby chcieli mu wydłubać oczy.
Zaczęła odchodzić, ale została złapana za rękę.
- Zostań Aida. - prosił Derek. - Proszę.
- Nie Derek. Puść mnie. - poprosiła.
Wyszła.
- Zadowolony jesteś ,idioto? - warknął Akel, w tym samym momencie z pomieszczenia wampirzym tempem wybiegł Derek.
- Oh, błagam Cię. Od razu widać co to za dziewczyna. - odparł.
- Poznałam ją parę dni temu i widzę jak z Derekiem się koło siebie zachowują. Kocha ją, ona jego chyba też. Ty po prostu zazdrościsz. - wtrąciła Jenna, po czym wyszła.
*Na polu*
- Zostań. - przytrzymał dziewczynę za ręce. - Des to idiota, zanim pomyśli ,słowa same wypadają mu z gęby.
- Derek. - zaczęła od głębokiego oddechu. - To jest twoja rodzina i najwyraźniej ma do Ciebie jakąś sprawę, nie będę przeszkadzać.
Zabrała ręce i zaczęła odchodzić.
Zmaterializował się przed nią ,był wyraźnie niezadowolony z obrotu spraw.
- Wrócisz na noc? - spytał niepewien czy powinien ją puścić.
Nie wiedziała co zrobić. Ma tam wrócić po czymś takim? Co się stało z dawną Aidą - myślała. Ona dokopała by temu kolesiowi ,jakby tylko tak pomyślał, tymczasem ona wyszła.
- Gdzie?
- Nie wiem. Puść mnie.Chcę sobie stąd iść.
.....................................................................................
Zadzwonił telefon.
- Gdzie jesteś? - spytał męski głos.
- A gdzie mogę być?! To miejsce to jakaś katastrofa!
Zignorował ją.
- Czemu tak długo Ci schodzi z tą wiedźmą?
- Jest...silna. Nie podejrzewałam ,że aż tak. Myślałam ,że jeśli odwrócą się od niej przyjaciółeczki to będzie po niej. Że się załamie, ale chyba źle ją oceniłam.
W głosie faceta słychać było napięcie.
- Miałaś ją tu sprowadzić , nie wywoływać u niej depresję!
- A jak niby mam to zrobić? Ta dziewczyna rozniesie mnie na kawałki! Jej druga strona zaczyna się powoli ujawniać. Myślisz ,że nie poradziłabym sobie ze zwykłą wiedźmą?! Ona staje się coraz silniejsza z każdą minutą. Dosłownie! Za niedługo odkryje co jest ze mną grane, a ja będę miała prze****!
- Nie możesz do tego dopuścić! Ona musi myśleć ,że jesteś Rebeccą. Wszystkie muszą tak myśleć. - zezłościł się. - Przyślę do Ciebie mojego syna. Pomoże Ci.
- Jak sobie to wyobrażasz?! - darła się do słuchawki.
- Ton do cholery. Chyba zapominasz z kim rozmawiasz!
- Przepraszam, ale ona wie jak wygląda Matt. Od razu go pozna. - mówiła znacznie milej.
- Oh. Nie mówię o Matt'ie głupia dziewczyno. Przyślę Maxa.
Dziewczyna była w szoku. W końcu pozna legendarnego Maxa? Max przyjedzie tu do jakieś zwykłej dziewczyny ,której trafiło się zostać trochę silniejszą czarownicą?!
- Mam po niego wyjechać czy coś? - spytała.
- On was znajdzie.
*Koniec rozmowy*
Ktoś zaczął pukać do pokoju.
- Wejdź! - wrzasnęła.
Drzwi odchyliły się , a do pokoju weszła matka Rebeccy.
- Przyszłam Ci tylko powiedzieć,że z tatą na parę dni jedziemy do Cioci Ruddie. Myślę ,że wrócimy za tydzień ,ewentualnie za dwa. Chcesz zostać czy jechać z nami.
- Wolałabym umrzeć. - oznajmiła patrząc wprost na nią.
Była głodna, dawno już się nie pożywiała, ale na niej nie może.On wyciągnąłby z tego konsekwencje.
Po sekundzie kobieta opuściła pomieszczenie.
................................................................................
Moire dzwoniła dzwonkiem do Maiccy.
W końcu drzwi otwarły się ,a ona wleciała do środka niczym strzała.
- Wiesz co było tydzień temu? - wydukała zdyszana.
Wilczyca nie kryła się z myślą ,że wampirzyca jest nienormalna.
- Cześć Moire. Ciebie też miło widzieć.
- Wiesz co było tydzień temu? - powtórzyła się.
- Nie wiem. - zastanowiła się. - Oh. Wiem. Wyprowadziłaś się od Aidy.
- Nie! - zbulwersowała się. - Znaczy tak, ale Aida miała urodziny. Zapomniałyśmy! - prawie się nie popłakała. - To dlatego nie odzywa.
-O cholera. Kompletnie zapomniałam.
- Ja też. Co robimy? - próbowała dojść do siebie.
Maicca nie miała zielonego pojęcia co poczynić.
- Nie mam zielonego pojęcia...
- Hej Moire. - przerwał im Dooke Leison.- Nie wiedziałem ,że tu jesteś.
Stanął w progu. Nie miał na sobie nic oprócz czarnych bokserek ,na których gdzieniegdzie widać było szare paski.
- Nie wiedziałam ,że przeszkadzam. - zaczerwieniła się i spojrzała na Maiccę.
Nie chcąc opowiadać bajek zignorowała jego obecność.
- Urządzimy jej imprezę, u Ciebie, w apartamencie. Co Ty na to? Powinno się jej spodobać. - uśmiechnęła się.
Wampirzycy ulżyło.
- Okay. - uśmiechnęła się.
- Dobra. Teraz spadaj bo mi zrujnujesz noc. - szepnęła i wypchnęła dziewczynę za drzwi.
Prosimy o komentarze.^.^
świetne! nie mogę się doczekać kolejnej części,błagam dodawajcie częściej!
OdpowiedzUsuńmuszę przyznać,że pomysł z wstawianiem gifów pokazujących wygląd,a raczej minę postaci w danej sytuacji jest genialny. oby tak dalej :)
zdjęcie Desa się nie pokazuje,mozecie jeszcze raz dać zdjęcie?
OdpowiedzUsuń~ Piękny rozdział
OdpowiedzUsuń~ Czytelniczka
Super ;D
OdpowiedzUsuńkiedy następna? :D
OdpowiedzUsuń