czwartek, 26 września 2013

Rozdział 11



- Powiesz mi w końcu o co chodziło? – spytał
- Słucham?
-O co chodziło z tym „niczym”?
- Nie wiem o czym mówisz…- udała i zaczęła rozglądać się po domu wampira
Budynek był bardzo luksusowy i schludniejszy niżeli wiedźma by sobie to wyobrażała.
 Turkusowe ściany ozdobione były drogimi obrazami , a w kątach stały niezwykłe rzeźby.
Całości uroku dodawał biały dywan raz po raz zdobiony złotymi nitkami.
Żyrandole były pomieszaniem stylu średniowiecza i nowoczesności.
- Sam wszystko dekorowałeś? – spytała
- Tak – odpowiedział – Posłuchaj… cokolwiek to jest…
- Nie wiedziałam ,że masz tu dom.- nie ukrywała zdumienia
- Lubię czasem posiedzieć sam , w ciszy…- dał za wygraną
- Rozumiem – udała
- Mam pytanie – uśmiechnął się
- Co? – zmrużyła oczy
- Co z kolacją?
- Nie jestem odpowiednio ubrana…- popatrzyła na siebie


- Wyglądasz ładnie.
- Ah..naprawdę? – droczyła się
- Tak…- odpowiedział po czym uraczył dziewczynę pocałunkiem w sam środek szyji…
……………………….
-Co robimy? – spytała się Maicca
- Jak myślisz co robi Aida? – odpowiedziała Moire
- Yy…no wiesz, nie trudno się domyślić…- uśmiechnęła się
- Błagam Cię..! – wampirzyca się oburzyła – Derek się zakochał, a ona go tylko wykorzystuje…
- Skąd wiesz ,że jest zakochany? – zdziwienie zalało jej twarz
Wampirzyca zatrzymała się i obdarzyła Maiccę dziwnym spojrzeniem.
- Widziałam jak na nią patrzy…Nawet zaproponował ,żeby u niego trochę pomieszkała. On nie cierpi dzielić z kimś domu! Znam go na tyle dobrze ,że wiem ,że nie traktuje jej jako pierwszą lepszą…
- A skąd wiesz ,że Aida nie czuje tego samego ,huh? Czasami bywasz naprawdę ślepa wiesz…?
- Oh,proszę! – zdenerwowała się – Aida go wykorzystuje bo czuje się przy nim bezpiecznie bo wie ,że on jej nic nie zrobi ,a jeśli przyjdzie co do czego to ,że ją obroni!
- Taka była przedtem…- zaczęła wilczyca – Przecież włączyła emocje ,prawda? Skoro to zrobi to musiała poczuć coś silnego…Może właśnie do niego? – dodała już w myślach – Ostatnio jesteś strasznie cięta dla Aidy ,wiesz?
- Ona mnie po prostu ostatnio denerwuje…- popatrzyła na wilczycę
- Wcale nie. Zazdrościsz jej bo ona może sobie włączać i wyłączać emocje jak pstryczek od światła ,a u Ciebie to skomplikowane… Ale to nie oznacza ,że możesz tak na nią napadać zawsze jak te emocje włączy czy wyłącz...
- Dobra! – przerwała – Możemy zmienić temat..? Co dziś robimy?
- A nie idziesz przypadkiem do kina z Dylanem? – Maicca zdziwiła się
- O mój…! Kompletnie zapomniałam..!Agrrrr….Szybciej…znaczy ja lecę – pocałowała z policzek wilczycę i pognała wampirzym tempem.
…………………………………..
- Możemy zostać w domu – Derek odsunął się i zaproponował
- A co chcesz w tym domu robić? – uśmiechnęła się wiedźma
- Nadrobimy kolację… Albo po prostu napijemy się wina – dodał po głębszym namyśle
- Brzmi dobrze…
- Odpowiem na twoje pytania ,a Ty odpowiesz na moje. Wolałbym nie musieć Cię hipnotyzować do wydobycia informacji…- wyraz jego twarzy był połączeniem rozbawienia i rozczarowania
- Ha ha…bardzo śmieszne…- zakpiła
- Nie próbowałem być śmieszny – wytłumaczył wręczając Aidzie kieliszek i odsuwając przed nią krzesło.
Chwile potem siedział naprzeciwko.


- A więc…-zaczął – Cassie. Kto to? Boisz się jej? Czemu u Ciebie zostaje? I czemu patrzysz się na mnie jakbyś chciała mi wydrapać oczy?
- Cassie to moja siostra. Mamy tyle samo lat, ale ja jestem starsza…- w jej głosie dało się wyczuć nutkę wyższości – To nie tak ,że się jej boję, ona jest nieprzewidywalna. – zamyśliła się – Kiedy miałyśmy po 14 lat trafiłyśmy do ośrodka dla niesfornych paranormalnych. – parsknęła – Nazywa się Stubborn Borny. Niefajne miejsce. Codziennie pobudka o 5 rano i od 6 do 12 ćwiczenia wysiłkowe byleby Cię tylko zmęczyć , potem od 13 do 18 lekcje typu matematyka…zwyczajne przedmioty. A od 18:30 do 22:00 nauki samokontroli nad mocą , wpajali nam jak się robi różne ziółka itp. Nie można było tam mieć telefonów , komputerów ani telewizorów, codziennie o 23:30 musisz już być w łóżku ,albo dostajesz powiedźmy nadprogramową godzinę ćwiczeń na następne 2 dni i zamiast wstawać o 5 to wstajesz o 4… Ćwiczenia polegały na tym ,że nosiliśmy sygnety ,które zabierały nam moc i miałeś się bić..a raczej bronić samą ludzką siłą, chociaż i tak nie wygrasz bo trener każdą dziewczynę ustawia z chłopakiem…także codzienny łomot masz zagwarantowany. Masz walczyć aż druga osoba nie będzie mogła ustać, wtedy trener nakłada na Ciebie jakiś czar i w pół godziny dochodzisz do siebie. Brzmi dobrze , ale nadal nie masz swojej mocy ,a te pół godziny…Wydaje Ci się jakbyś tam leżał przez tydzień i powolutku się goił. Ja wyszłam z tego ośrodka po roku.
- Czemu tam trafiłaś…trafiłyście?
- Parę dni przed 14 urodzinami – zaczęła – Cassie zaczęła dziwnie się zachowywać. Nikt specjalnie na to uwagi nie zwracał bo nasza rodzina zawsze była dziwna. – uśmiechnęła się – Z dnia na dzień się jej pogarszało aż pewnego dnia „weszła” przez sen do mojego umysłu i zabiła za pomocą mojej mocy dwóch gości ze szkoły ,których nie lubiła. Nawet jakbym chciała nie mogłam nic zrobić…Byłam w moim ciele ,ale tylko jako obserwator...Niestety rodzice mi nie uwierzyli i zatrudnili jakiegoś speca od „czarów marów”. Ten powiedział ,że to Cassie mną sterowała ,ale powiedział też ,że jakbym chciała to mogłabym się w każdej chwili obudzić…Parę dni potem byłam z nią w Stubborn Borny, które oczywiście zajęło się tym aby sprawa ucichła. Jak już tam pobyłam rok tu „weszli” mi do głowy i BUM…nagle okazało się ,że jednak nie mogłam się obudzić bo nie dość ,że weszła mi do głowy to także wstrzyknęła mi jakieś świństwo ,które mnie otumaniło… Nie boje się jej, nienawidzę jej…A rok w SB był najgorszym w moim życiu.
- Czemu chciała ich śmierci? – chłopak nie był w stanie nic innego wykrztusić
- Nie mam pojęcia, moja kolej! – jej twarz zalała ulga
- Pytaj.- przeciągnął się
- Sposób na zabicie starego wampira to…- uniosła brwi w znaku zapytania
- Nie ma sposobu…- obnażył zęby w boskim uśmiechu
Dodatkowego uroku dodawało mu przyciemnione światło w salonie.
Pokój urządzony był skromnie ale też z klasą.
- Słucham? – wystękała osłupiała
- Stare wampiry jak ja…- wskazał na siebie palcem – umierają tylko wtedy kiedy chcą.
- Co to znaczy? – dociekała
- To znaczy ,że mogłabyś wbić teraz we mnie nawet i sto kołków ,a i tak by mi nic nie zrobiły. Ale kiedy będę chciał umrzeć, to znaczy załamię się psychicznie lub coś w tym stylu to wystarczy ,że mnie podpalisz ,ale jak już wcześniej wspomniałem kołek…- przerwał – Masz dziwną minę , wiesz?
- Tak, to trochę frustrujące ,że ja mogę zostać zabita na tyle różnych sposobów ,kiedy na Ciebie nie ma nawet jednego…
- Pytasz o coś jeszcze czy moja kolej? – zapytał zrelaksowany
- Ależ pytaj…- odpowiedziała nalewając sobie kolejną kolejkę wina.
- Z iloma facetami spałaś?
Dziewczyna o mało się nie udławiła.
- Hę? – próbowała dojść do siebie po dość kompromitującej sytuacji
- Czysta ciekawość..- po raz kolejny odsłonił boskie zębiska
- Mówił Ci ktoś ,że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?
- Zmieniasz temat? – roześmiał się – Ja jestem cząstką piekła..
- Oprócz Ciebie czy z Tobą?
- Oprócz…
- Z jednym – połknęła zawartość kieliszka – Nie wydajesz się zdziwiony.
- Tak przeczuwałem…Może i jesteś kochliwa… Jak to Cię Moire nazwała ,ale się szanujesz. To widać.
- Oh, naprawdę? Co Ty nie powiesz..? – uśmiechnęła się
Sielankę przerwał dzwonek do drzwi i chociaż dziewczyna była tu jako gość to przy drzwiach była pierwsza. Otworzyła drzwi i sexownie oparła się o framugę.
- Rezydencja Blacka…- oniemiała – Co do…?!

środa, 18 września 2013

Rozdział 10






*Dzwonek do drzwi*
- Słu…Miałeś być trochę później…- wiedźma rzuciła Derekowi znaczące spojrzenie
- Nie mogłem się powstrzymać, jesteś…- zastanowił się – inna
- Aha. A to miał być komplement , tak?
- Nie – uśmiechnął się – jeśli chcesz komplementów to poczekaj do kolacji.
- Wiesz, ja jednak mam plany. Wiesz… zdarza się. Ten no – zawahała się – kota..kota nakarmić muszę…
Po ostatnim zdaniu zatrzasnęła drzwi , lecz ku jej wielkiemu zdziwieniu kiedy się odwróciła wampir stał tuż przed nią.
Mina dziewczyny wyrażała wszystko : radość , smutek , złość.
- Chciałbym wiedzieć o czym myślisz.- oznajmił, przyciskając Aidę do ściany składał pocałunki na jej szyji.
- Myślę o tym...- odetchnęła ciężko – Mówiłeś iż nie można Cię spalić…
Chłopak wyprostował się i spojrzał jej w oczy z zabójczą szczerością.
- To…Ty jesteś skomplikowana, czemu myślisz o takich rzeczach kiedy Cię całuję? – posmutniał
- To tylko…- odsunęła od siebie chłopaka – Wiem ,że czasem nawet doświadczone wampiry nie są w stanie się kontrolować…
Przerwał jej po czym ponownie się zbliżył.
- Wystraszyłem Cię? Nie chciałem.
- Nie. Rozmawiałam z Moire i…
- Co Ci powiedziała? – przerwał
- Mówiła ,że jesteś…silny – odetchnęła, po czym spojrzała mu w oczy – Dała do zrozumienia ,że w razie czegoś..- popatrzyła w podłogę – Nie obronie się.
- Umiem się kontrolować. Od setek lat. Moire o tym wie…- oparł swoje czoło na jej
- Więc czemu mówiłeś ,że nigdy nie napiłbyś się mojej krwi?
- Chodziło o to ,że wbrew Twojej woli.- pocałował ją delikatnie w usta
- Inni nie mają z tym problemu…
Derek ponownie spochmurniał.
- Byłaś – wyprostował się – Byłaś krzywdzona przez wampiry?
Zmieniła temat.
- Czemu wyznajesz tą zasadę? – spytała zaskoczona
- Nie wyznaję – odpowiedział , w wyniku czego zbulwersował wiedźmę – Wyznaję ją tylko co do Ciebie. Po prostu, nie widzę Cię jako osobę ,którą mogę się zaspokoić, a jako… Wydajesz się… Nie chcę Cię krzywdzić. To dla mnie nowe uczucie,żyję ponad 1000 lat…Ale go nie znam.
- Oh…- odebrało jej mowę – To… - nie mogła się wysłowić
- Dlatego też chciałbym wiedzieć czy chociaż w części odczuwasz to co ja..? – swoim wzrokiem zagądał jej do duszy.
Nie wiedziała co odpowiedzieć, co by nie odpowiedziała może poważnie zaważyć nad jej przyszłością. Jednak co jeśli w dobrym sensie? – myśl toczyła jej się po głowie
- Ja…- popatrzyła na niego – Ja nie jestem zbyt dobra w słowach , więc…
Wpiła się w usta wampira.
- Ahh, ta kolacja. – uśmiechnęła się
- Jak ma na imię twój kot?- roześmiał się
- Nie mam kota…Mam psa. Szukałam wymówki. – obdarzyła do szybkim pocałunkiem.
Zadzwonił telefon.
- Muszę to odebrać.- jak powiedziała tak też zrobiła. Pobiegła do telefonu na drugim końcu pokoju.
****************
- Halo?
- Aida?
- Cześć– przywitała się z ojcem dziwnym tonem…
- Nie odebrałaś wczoraj ode mnie…- powiedział z wyrzutem
- A..tak… - popatrzyła na Dereka – Byłam..Zajęta byłam – odchrząknęła
Mimo iż Derek stał na drugim koncie pokoju wyraźnie było widać szereg idealnych zębów ukazujących się w coraz szerszym uśmiechu.
- Ale mam pewną ważną informację…
- Jaką? Będziesz w domu? – wypytywała i jednocześnie nalała sobie do szklanki jakiegoś drogiego alkoholu
Upiła łyk.
- Umm… Cassie wychodzi jutro ze Stubborn Borny.
W jednym momencie świat zwolnił.  Aidzie najpierw z ręki wypadła szklanki i roztrzaskała się na milion kawałeczków ,a potem zakrztusiła się cieczą ,którą jeszcze miała w buzi.
- Słucham?! – spytała
- Wolałem ,żebyś wiedziała. Posłuchaj mnie , ona się zmieniła. Nie ma już takiej mocy. Wszystko będzie dobrze… Jutro będę w domu…Z nią.- dodał ciszej
- Że co? –krzyknęła i wstała z kanapy i podeszła do okna – Chyba sobie kpisz…
- Nie , musicie ocieplić swoje stosunki.
- Wyprowadzam się!- krzyknęła i się rozłączyła
Chłopak po sekundzie był koło wiedźmy.
 - O co chodzi? – pytał – Kto to Cassie? Boisz się jej.- bardziej stwierdził niż zapytał.
- Tak.- zamyśliła się – Nie. Po prostu muszę się stąd wynieść. Boże…- usiadła na kanapie z założonymi na głowie rękami
Przysiadł się.
- Możesz chwilę pomieszkać u mnie…- uśmiechnął się słodko
- Ja… Muszę…Muszę najpierw znaleźć mój naszyjnik.
- Naszyjnik?- spytał zaciekawiony
- Kiedy Łowca mnie oślepił, zabrał go. Jest mi potrzebny. Przy okazji może napotkam się na tą całą Rebeccę.
- Chcesz iść tam sama?! – zdenerwował się – O jaki naszyjnik chodzi?
- SeTeHeFe – popatrzyła w jego stronę
- Czekaj… To ten naszyjnik ,który nosiłaś..?! Oszalałaś? Wiesz co on z tobą robi?
- Wybór jest raczej prosty…- wstała – Albo będę nosić ten cholerny naszyjnik ,albo skończę w pudle obsypanym kwiatami, z ludźmi zapewniającymi jakim to byłam dobrym człowiekiem.
- Jak długo go nosiłaś?- próbował być spokojny
- Jakiś czas..- unikała odpowiedzi
- Aida! Jak długo go nosiłaś do cholery?! – wstał i wręcz krzyknął
- Od 3 lat.- oparła rękę o biodro
- Nie będziesz go nosić. – oznajmił
- Wiesz, mam już dość rozkazujących mi ludzi…- wkurzyła się – Moire … nie spotykaj się z nim, Ty… nie będziesz nosić naszyjnika, Maicca… przyjdź do mnie, Mój Tata… Tak się nie da funkcjonować, a naszyjnik to mój wybór.

- Ten naszyjnik, ten medalion – poprawił się – służy do…
- Wiem do czego służy – zbulwersowała się – Tylko ciekawe co miałam robić jak byłam bez mocy ,a  wszędzie byli łowcy. Myślę ,że jakbym im wyjaśniła ,żeby zaatakowali mnie potem to by na to poszli…ale jakoś nie chciało mi się ich prosić – dodała sarkastycznie



- Czemu byłaś bez mocy?
Do domu weszła Moire.
- Opowiadasz historię swego życia? O którym razie bez mocy mówisz? – spytała próbując załagodzić sytuację – Przepraszam – rzuciła w stronę obojga
- Cassie jutro tu będzie – ostatnim zdaniem Aida wbiła Moire w podłogę
- Co?! Co zamierzasz zrobić?
- Nie…
- Zostanie u mnie!
Obydwie dziewczyny popatrzyły w kierunku chłopaka.
- N…- zaczęła Aida, lecz nie dokończyła
- To chyba dobry pomysł – oznajmiła wampirzyca
- Hę?- zdziwiła się
- Derek był czarnoksiężnikiem… może Ci jakoś pomoże…
- W czym?- spytał zaciekawiony
- Niczym – odpowiedziała Aida nie odrywając wzroku od wampirzycy

piątek, 6 września 2013

Rozdział 9

Drogi pamiętniku…

Wiedziałam ,że przeprowadzka tu to zły pomysł, niestety uparta matka jak zwykle dała o sobie znać… Kocham ją , ale czasem przegina…jak na przykład z moim rodzeństwem.
Nie są zwykłymi ludźmi, może nawet są trochę aspołeczni , jednak uważam ,że powinni tu z nami być… Nie byłoby łatwo.. Ba! Byłoby bardzo trudno zważywszy na to ,że się nie cierpimy jednak, nie stałoby się to co wczoraj miało miejsce! Cassie zrobiłaby tą swoją sztuczkę z oślepianiem ludzi…Czy to nie ironia? Wczoraj to ja zostałam oślepiona, a dzisiaj myślę o oślepieniu łowcy. Jednak nie patrząc na wczorajsze zdarzenia noc była całkiem udana. Nawet bardzo udana! Szczerze mówiąc nie wiedziałam ,że wampiry mogą… Przecież są martwi…Tak? Jak na kogoś kto na racjonalne myślenie nie powinien być w stanie tego robić był całkiem całkiem. Mam dobry humor. Dostanie mi się za to od Moire… Tak to jest jak ktoś z nadnaturalnych spiknie się z człowiekiem… Albo skończy jako trup ,albo jako zakładnik… Ah…Zakładnik…tylko po co? Mi ta cała Reb do niczego potrzebna nie jest. Dziewczyny uznały iż uznałam ją już za swoją…Guzik prawda! Jest dla mnie tak samo obca jak była, jednak nie chcę odbierać im nadziei… Myślę ,że to trochę żałosne iż pragnienia Moire sprowadzają się do mnie akceptującej jej marną przyj…koleżankę. Głupota. Mam szczerą nadzieję ,że Maicca wykaże się większą wyobraźnią. W nocy dzwonił tata… Chyba nikt nie odbiera telefonów w trakcie tych czynności… Muszę oddzwonić…Ah.. Może wieczorem…

Aida
Dziewczyna nałożyła na zeszyt zaklęcie i położyła go na czarnej półce nad łożem, wracając do wcześniejszej pozycji, polegającej na zajmowaniu połowy łóżka, straciła równowagę i wywróciła się na swojego towarzysza.
- Wiedziałem – oznajmił zaspany
- O czym? – odparła zdenerwowana swoją niezdarnością, zeszła z Dereka i usiadła na swojej połowie łóżka.
- Lecisz na mnie – powiedział z najsłodszym uśmiechem jaki dziewczyna może sobie wyobrazić.
- Straciłam równowagę! – wiedźma oburzyła się
- Wiem ,że jesteś niezdarna – rzucił prosto z mostu
- Że co proszę?! – wiedźma znacząco podniosło jedną z brwi
- Lubię jak się złościsz, a niezdarna jesteś..- uśmiechnął się – wczoraj parę razy byś się przewróciła , gdyby nie ja! – wstał i założył na siebie wczorajszy podkoszulek
- Może dlatego ,że nie wiadomo po co do rozbierania mnie użyłeś wampirzego tempa..! – oburzona podeszła do szafy i założyła na siebie purpurową sukienkę z dużym dekoltem.
- W bieliźnie Ci ładniej
Szelmowski uśmieszek na chwilę wybił wiedźmę z tropu.
- Mi we wszystkim jest ładnie – uśmiechnęła się
Zaczęła wychodzić kiedy się przed nią zmaterializował i zasłonił drzwi swoim ciałem.
- Co robisz? – spytała znudzonym tonem
- Chodź ze mną na kolację – uśmiechnął się – dziś wieczorem, restauracja.
- Jakby Ci to ładnie wyjaśnić – odwzajemniła uśmiech – to co się tu zdarzyło…Nie będzie ciągu dalszego. Było przyjemnie , ale nie oszukujmy się chodziło tylko o to.
- Kłamiesz – uśmiech zbladł
- Doprawdy? A skąd możesz to wiedzieć? – droczyła się
- Puls. Ludzie, mają jedną olbrzymią wadę… kiedy kłamią puls im skacze – ostanie zdanie jakby go rozweseliło
- Nie jestem człowiekiem! – warknęła i zaczęła go przesuwać. Nie udało się nawet o milimetr.
Jedyne co się stało to to ,że wampir odwrócił wiedźmę tyłem do siebie trzymając ją za ręce.
Przyłożył głowę do jej szyi i…
- Nawet nie próbuj! – warknęła i cisnęła w niego wyładowaniem atmosferycznym – Nikt nie będzie się na mnie żywił! Nikt!
- Nigdy bym się Tobą nie pożywił – uśmiech na jego twarzy zbladł ,zastąpił go smutek – Jedyne co chciałem zrobić to Cię powąchać. Obiecuję. Nie bój się mnie.
- Czemu?
- Co czemu? – zapytał zdziwiony
- Powiedziałeś ,że nie pożywiłbyś się na mnie – odparła zaskoczona – Jesteś tak stary i nie umiesz się opanować ,żeby kogoś nie zabić?
- Oczywiście ,że umiem… jak już wspomniałaś jestem stary – uśmiechnął się żałośnie – Jeśli chcesz wiedzieć więcej musisz przyjść na kolację – teraz uśmiech zalał całą twarz
- Jeśli szykujesz jakąś pułapkę to Cię spalę – zagroziła
- Jakbym Cię chciał zabić to już byś ze mną nie rozmawiała – odparł dumny i złożył dziewczynie pożegnalny pocałunek , po którym uśmiechnął się i oznajmił – I jestem za stary ,żeby ogień zadziałał, to działa tylko na młode wampiry.
Wyszedł.
………………………………………………………………………………………………………………………………………………
Moire weszła do pokoju Maiccy i usiadła na kanapie w koncie pokoju.
 
- Fajny strój – zaśmiała się Maicca
- Wiem – odwzajemniła uśmiech – Trzeba obmyślić jak odbić Reb
- Ahh..no tak…wyleciało mi z głowy. Założę się ,że całą noc słyszałaś tylko huki na piętrze Aidy.
Wampirzyca uśmiechnęła się znacząco.
- Pierwszy raz od dłuższego czasu widziałam Dereka tak kimś zafascynowanym , Aida chyba też go polubiła…
- No , patrząc na zdarzenia z zeszłej nocy to raczej nie mam wątpliwości
- Chyba powinnyśmy pojechać i sprawdzić jak z nią. Wiesz … cała sprawa z utratą wzroku musiała być dla niej trochę szokująca. Zróbmy babski wieczór. Tylko ja , Ty i Aida.
- Zwariowałaś..? Teraz kiedy Aida odzyskała wzrok będzie mogła nam pomóc odbić Reb! – wrzeszczała Moire
- Nie, to chyba Ty zgłupiałaś jak myślisz ,że z Aidą będziemy ryzykować życie dla kogoś kogo ledwie znamy!
- To Rebeka! Nie ktoś nieznany! I porwano ją przez nas!
- Dobrze wiesz ,że tak nie jest. Gdyby chodziło im o nas to porwali by Aidę ,a nie ją. Bez urazy, ale musiała się wpakować w coś po uszy, jeśli ją zabrali ,a nie ma żadnych nadnaturalnych zdolności.
- Więc nie pomożesz?! – wampirzyca spytała z wyrzutem
- Tego nie powiedziałam.- Maicca oparła się o fotel – Hmm… Jeśli uda Ci się namówić Aidę to w to wchodzę, jeśli nie to przykro mi, ale na mnie nie licz.
- Chodźmy spytać.
- Aida prawdopodobnie jest już w szkole, dzisiaj zaczyna godzinę wcześniej niż my…- wilczyca popatrzyła na towarzyszkę jak na kretynkę – Spytamy na przerwie.
……………………………………………………………………………………….
- Patrz mi na usta Moire. Nie.Ma.Mowy. 
 - Aida! Proszę…To Reb. Ona…
- Czy Ty się dobrze czujesz? Wczoraj straciłam wzrok , już nie wspominając o tym ,że nawet nie lubię tej całej Reb , a Ty prosisz mnie ,żebym w najbliższym czasie narażała za nią życie? Ee nie sądzę ,iż się skuszę.
- Umm…planuję na dziś babski wieczór…- próbowała złagodzić sytuację Maicca
- Nie mam ochoty.- rzuciła Moire
Maicca popatrzyła na Aidę błagalnym tonem.
- Mam plany.
- Jakie? – Maicca
-Ważne.
- Co robisz? – drążyła temat
- Idę na kolację…z Derekiem.
- Słucham?! – wręcz krzyknęła Moire – Myślałam , że to sytuacja jednorazowa…Derek to najsilniejszy wampir jakiego znam, jak coś z nim nawywijasz to nawet ja Ci nie pomogę! Przestań się z nim spotykać! Od dziś!

- Nie twój biznes!