- Mam napięty
grafik-podeszła do butelki whisky - i
własny alkohol
Po czym
napiła się z kryształowej szklanki wpatrując się w człowieka.
- Oj no
proszę!
- No, chodź!
Oczy Aidy
znowu poczerniały co nie umknęło Rebecce.
- Rany…Ty!Matko!
- Spokojnie - uspokajała
ją Moire
- Wiedziałam
,że z Tobą coś jest nie tak-Aida uśmiechnęła się sama do siebie i ruszyła na
przód - Czym jesteś? Nie każ mi użyć siły…
Po ostatnim
zdaniu oczy wiedźmy jakby rozpromieniły się.
- Człowiekiem - oparła
spokojnie
- Aha, a ja
jednorożcem…
- Cicho - głos
Moire przerwał Aidzie co jej się zdecydowanie nie spodobało, Moire czegoś
nasłuchiwała
Wydawało się
to dziwne gdyż panowała śmiertelna cisza.
- Twoi
rodzice przyjechali - oznajmiła
- Znowu?! To
już 3 raz w przeciągu 2 miesięcy, chyba zaczynają brać rodzicielstwo na
poważnie…- na twarz wiedźmy wpłynął grymas.
- Wyjechali
tydzień temu…trochę za wcześnie przyjechali - Maicca spoważniała
Aida
wyraźnie się zaniepokoiła.
- Aida!-zawołał
z dołu głos o konsystencji 1000 różnych dzwoneczków
- Moje
piętro, drugi salon - zawołała matkę wiedźma
- Zejdź
szybko!
- Chwilunia - zwróciła
się do dziewczyn wiedźma
- Spoko - odpowiedziały
chórem wszystkie oprócz Reb, ta była w swego rodzaju szoku
Aida poszła.
- Zaczyna Cię
lubić! - powiedziała Rebecce Moire
- Ty tak na
serio?!
- Kiedy
to prawda, już byś była martwa jakby tak nie było…- Maicca
................................................................................
- Trzeci raz
w domu? Czyżby zaczęło Ci się nudzić? - uśmiechnęła się Aida
- Usiądź
proszę-matka
- Okay - rzuciła
wiedźma niepewnym tonem
- Posłuchaj…chodzi
o Hoyta…
- Ohh…- od razu
jej przerwała - Przyjeżdża? Kiedy? - Aida aż poskakiwała
Hoyt to jej
ulubiony kuzyn, od zawsze świetnie się dogadywali. Razem odkryli swoje tajemnicę.
Hoyt to męska wersja wiedźmy.
- Słuchaj…Hoyt
poszedł ze znajomymi na imprezę i….
- Rany!A kto
tego nie robi? Znowu zaczynasz wykład o używkach i bezpieczynym sexie?!
- Daj mi
dokończyć…
- Yhy..no
dawaj..- wiedźma oparła się o fotel wyraźnie znudzona - ja rozumiem…nie chcesz być
młodą babcią , ale błagam…Co 2 wasze przyjazdy wykład o sexie?!
- Może gdybyś
nosiła innego rodzaju ciuchy…- matka zaczęła się unosić, ale jej przerwano
- Koniec
rozmowy- wiedźma zaczęła odchodzić
- Hoyt nie
żyje…- kobieta ledwo panowała nad emocjami - Zaatakowali ich łowcy…
Wiedźma
stała jak wryta, w międzyczasie na dół zeszły dziewczyny.
- Dzień Dobry
Pani - przywitały się wszystkie
- Witam-odparła
w pośpiechu-Moire ,Maicca chodźcie pomożecie mi w czymś - Szybciej!
Moire
,Maicca i matka Aida przeszły do pobliskiego pokoju…
- Więc…czy
masz coś przeciwko…- zaczęła Rebecca, ale sama sobie przerwała - Coś się stało?
Wiedźma nie
odpowiedziała. Reb zaczęła się niepokoić.
- Ymm..Aida?
- Co
chcesz? - odpowiedziała ,dzięki czemu Reb poczuła wielką ulgę
- Stało się
coś?
- Nie! Nic!
Jedynie mój kuzyn umarł ,a ja nic nie poczułam bo zgubiłam cholerny naszyjnik…Jakbym
go miała to nic by się nie stało, wiedziałabym ,że coś jest nie tak i bym to
sprawdziła..Ahh i tak nie zrozumiesz! - wiedźma już chciała wejść na górę kiedy….
- Wiesz ,że
tak nie jest…
- Słucham..?!
- Nie
wszystko jest twoją winą tylko dlatego ,że masz jakieś zdolności ,których inni
nie mają. Mając je możesz zrobić tyle dobrych rzecz ,że w głowie mi się to nie
mieści, ale nie dasz rady powstrzymać tych złych. Nikt nie da…Oto chodzi w
życiu ,że raz dzieje się coś złego, a raz dobrego…A Ty w większości nie masz na
to wpływu…Choćbyś nie wiem jak się starała…Śmierć twojego kuzyna nie jest Twoją
winą..- odważyła się na przemowę Rebecca, a ku jej zaskoczeniu wiedźma nie odpowiedziała
nic sarkastycznego
- Może..- odpowiedziała
zmieszana - Idę spać…nie wiem chcesz zostać to zostań , nie to idź..Rób co
chcesz.. Jak coś masz tu parędziesiąt wolnych sypialni…Pa
.........................................................................
- Łowcy
zabili Hoyta - oznajmiła Moire i Maicce Pani Regina, matka Aidy
- O mój…- dziewczyny
nie wiedziały co powiedzieć, ale wiedziały do czego zmierza rozmowa.
- Musicie na
siebie bardziej uważać…oni są wszędzie, czyhają …kto wie czy nie ma ich teraz
na podwórku…dlatego też założę na dom pewnego rodzaju pieczęć.. Każda osoba aby
dostać się na podwórko będzie musiała zostać zaproszona…
- Ale.. ludzie..
przecież się domyślą ,że coś jest nie tak jak będzie ich odpychać niewidzialna
siła…
- To nie
będzie tak wyglądało…jeśli ktoś wejdzie na podwórze bez zaproszenia, będzie się
bardzo źle czuł.. ból nie do wytrzymania…i będzie miał w głowie myśl ,że musi
wyjść z podwórza ,że to mu pomoże.
- Ok..-odparły
chórem.
Świetne :D
OdpowiedzUsuńdziękujemy <3
UsuńSuperr.. ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam wasz blog :DD
OdpowiedzUsuńBiedny Hoyt ;/ ale czytam dalej <333
OdpowiedzUsuń